Nie, nie jestem prostytutką…

Ostatnio pisałam o wizerunku Polaków zagranicą. I natchnął mnie wpis Makreli, która wyznała, że nie czuje wstydu w związku z poczynaniami naszych polityków na arenie międzynarodowej i ich społecznym obrazem.

Więc zaczęłam się zastanawiać, skąd się we mnie wziął ów brak dystansu… Obiektywnie rzecz biorąc Kaczyński (i jego świta) nie jest moją rodziną (a nawet, gdyby był, to i tak się nie odpowiada się za grzechy ojców, braci itp.), ani moim mężem, ani przyjacielem, więc w sumie – dlaczego w związku z jego wypowiedziami/działaniami (tudzież świty) odczuwam wstyd?

W moim przypadku zależność jest prosta. Polityk (bądź określona grupa Polaków zagranicą) kształtuje określony stereotyp… Stereotyp ten może być dla człowieka nic nie znaczący dopóty, dopóki nie odczuwa on jego skutków. A ja odczułam skutki wielokrotnie…

1. Nie jestem prostytutką

Zdziwienie, że naprawdę nie jestem przedstawicielką najstarszego zawodu świata, towarzyszyło mi kilkakrotnie w różnych jego zakątkach (nie tylko w Europie, co oznacza, że albo polskie kurtyzany rozpleniły się niczym barszcz Sosnowskiego po całym świecie, albo wyprzedza ich… sława).

Wśród pytających osób znalazło się nawet pewne nobliwe małżeństwo (ona – nauczycielka, on – dyrektor banku), które mimo mojej dość zaawansowanej ciąży i męża u boku, taktownie (lecz niezłomnie!) drążyło temat mojej domniemanej profesji… Zaprzeczanie wzmacniało tylko ich niedowierzanie – wszak wszystkie Polki to….

Przechwytywanie.JPG
Wytatuowane na cześć „właścicieli” polskie prostytutki.  Źródło: takie tam brytyjskie pisemko The Mirror

 2. Nie jestem bezrobotna

Obok prostytucji, to było kolejne założenie: jak Polka, to bezrobotna i korzysta z zasiłków.

Tłumaczenie, że pracuję nieprzerwanie od ukończenia studiów (na studiach w okresach wakacyjnych również pracowałam), co więcej – nie wykonuję pracy typu zbieractwo owoców i warzyw – budziło niepomierne zdumienie.

Jedna pani Amerykanka nawet nie mogła wyjść z podziwu, że Polka i pracę umysłową wykonuje… I to u siebie, w kraju…

3. Nie jestem dewotką

Niektórzy myślą, że podawane przez media liczby, wskazujące na ponad 95-procentowy katolicyzm w Polsce, oznaczają powszechny ciemnogród i bigoterię…

Jak tu wyjaśnić ludziom pochodzącym z krajów, gdzie już dawno oddzielono religię od państwa, że u nas, w Polsce, są różne wymiary katolicyzmu (czy innych religii/braku religii). Niektórzy mocno wierzą i praktykują; inni funkcjonują na zasadzie „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”; ktoś chrzci dzieci, bo wypada; a ktoś nie chrzci, bo daje im wybór (za to świętuje Wigilię)… A jednocześnie niezależnie od tego, czy ktoś jest Żydem, Buddystą, czy Grekokatolikiem, jedyną obowiązującą religią w szkole jest religia rzymskokatolicka, a w instytucjach jest miejsce na krzyż, a nie ma go na półksiężyc, czy Gwiazdę Dawida…o akceptacji na brak jakichkolwiek insygniów nie wspominając.  Jak tu wytłumaczyć, kiedy „na zewnątrz” docierają obrazy państwowych uroczystości (i błahych wydarzeń) w asyście hierarchów kościelnych…?

Przechwytywanie
Otwarcie Centrum Meblowego w Lubawie – dlaczego właśnie ksiądz, a nie pop?

 4. Nie jestem z Rosji

Niektórzy mieszkańcy Azji, którzy słowo Poland kojarzą z czymkolwiek, mają mgliste przekonanie, że Polska to część Rosji. Od zawsze do dziś.

I tak są lepsi od tych, którym trzeba wyjaśniać, że Polska leży w Europie. I tych, którym trzeba tłumaczyć, że polska muzyka to nie tylko Chopin i (popularne w Chinach)… disco polo!

5. Posiadam karty płatnicze

Zabawna historia wydarzyła się na Sycylii, kiedy pewien „oswajany” przez jakiś czas szacowny i stateczny turysta z Belgii z namaszczeniem opowiedział mojemu mężowi o WIELKIEJ INNOWACJI… Otóż, w niektórych (cywilizowanych) krajach płaci się nie tylko pieniędzmi, ale takimi malutkimi plastikowymi prostokącikami… Zastępują one gotówkę, co więcej – można dzięki nim uzyskać pieniądz z pewnej tajemniczej maszyny… Belg wygłosił przydługi wykład na temat użyteczności owego prostokącika, po czym nam – grzecznie udającym zainteresowanie – ów prostokącik w postaci karty Visa zaprezentował.

Mój mąż w odpowiedzi wyciągnął z portfela swoją Visę. Złotą 🙂

6. Wiem, że istnieje Internet i nawet posiadam do niego dostęp

Tak, posiadam dostęp do Internetu, bo nie jestem mieszkanką Korei Północnej. Mam również inne nowoczesne wynalazki: żelazko, telewizor, laptop, a także skanalizowaną (!) łazienkę (nawet dwie). Umiem pisać i czytać, moi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie również. Pod moim domem zdarzały się kiedyś dziki, natomiast  ewidentnie nie biegają tu wilki (przynajmniej nie w ostatnim tysiącleciu), ani niedźwiedzie, napadające na ludzi przyjeżdżających w saniach. I zima nie trwa w Polsce przez cały rok. I nie noszę onucy (tak to trzeba odmieniać?), ani futrzanych czap, ani nie śpię na piecu w obawie przed 30-stopniowym mrozem i wieczną zmarzliną… A kaloryfery, grzejniki i klimatyzacja nie są u nas rzadkością. Ufff…

Józef_Chełmoński,_Bociany
Spotkałam i takich, którzy wierzą, że w Polsce czas się zatrzymał niczym na obrazie Chełmońskiego. Gdybym im powiedziała, że obraz przedstawia mojego (niepiśmiennego) męża i syna, odpoczywających po pracy na roli, na tle typowej polskiej scenerii, to bez mrugnięcia okiem uwierzyliby…

I tyle w zakresie pytań, na które przez wiele lat udzielałam odpowiedzi różnym zainteresowanym Polską cudzoziemcom… Więc upraszam polski rząd, polskich polityków, polskich kibiców: Nie chcę rozszerzenia listy tematów!

 

 

 

 

38 komentarzy

  1. Myślę, że problem poczucia wstydu za wypowiedzi „zespołu kolesiów” prezesa Kaczyńskiego jest dość ambiwalentny. Bo przecież inne wrażenia odnosimy, gdy np. na jakimś zagranicznym sympozjum naukowym ktoś nabiera dystansu do nas dowiadując się, że jesteśmy Polakami, i zupełnie inne, gdy jakiś „stateczny” umysłowo (przyp. mój) turysta z Belgii z poczuciem wyższości zmusza nas do okazywania złotej karty „Visa”. To są zupełnie inne światy, zupełnie nie przystające do siebie.
    W tej roli „adwokata diabła” ja bym poszedł jeszcze dalej sugerując, że argumentami na osiągnięty poziom cywilizacyjny i kulturowy, zamiast eksponowanych dowodów materialnych (często snobistycznych i przyrównywanych do „szaty zdobiącej człowieka”) powinny być argumenty merytoryczne. Ja bym „statecznemu” Belgowi nie świecił złotą kartą w oczy (bo tę mają nawet zapóźnieni w rozwoju Rosjanie z Kołymy, czy Aborygeni z Australii), tylko pierdyknął wykład o wirtualnych walutach typu „Bitcoin”, lub jeszcze bardziej wirtualnych pieniądzach, które tracą ważność w miarę upływu czasu, i poparł to teorią „ujemnego” oprocentowania bankowego. Wiem, teraz na pewno Ci podpadłem, ale nie o to mi chodziło. 😉
    Dziękuję za wizytę u mnie.

    Polubienie

      • W 1996 r., w ramach dostosowywania do prawa unijnego, trafiłem na sympozjum w Strasbourgu. W programie była przewidziana 30 minutowa przerwa na obiad. Zalecono nam – w celu niknięcia kolejek – abyśmy korzystali z prawa obsługi poza kolejką okazując swoje identyfikatory. Przede mną w kolejce stał jakiś niepozorny człeczyna ubrany w sweterek (my wszyscy byliśmy w strojach wizytowych), który na dodatek niezbyt sprawnie zamawiał swój posiłek. Lekko podenerwowany pokazałem swój identyfikator i … zapanowała lekka konsternacja. Człeczyna, jak podejrzewałem jakiś robotnik fizyczny uczelni, jednak grzecznie i z uśmiechem ustąpił mi miejsca. Mógł mnie ośmieszyć wykorzystując moją broń, bo przecież na szyi dyndał mu identyfikator informujący, że jest o kilka poziomów wyżej od uczestników sympozjum. Prawdopodobnie wtedy bym go przeprosił, potem byśmy się zaprzyjaźnili, i po paru dniach o mojej gafie bym zapomniał. Ale ja tego nie zauważyłem. Dopiero wracając na salę zorientowałem się, że ja jestem publicznością, a on jednym ze znanych na świecie profesorów prowadzącym całe sympozjum. Jego niesprawność i niezborność ruchowa była skutkiem wcześniejszego udaru. To przykre zdarzenie pamiętam do dzisiaj, bo stałem się bohaterem dnia, niestety tym negatywnym.

        Polubienie

        • Przykre doświadczenie 😦
          A opisywany profesor pobił Cię swoją własną bronią – zorientowałeś się, gdzie jest Twoje miejsce, kiedy wróciłeś do sali… 🙂 Nie musiał pokazywać identyfikatora, żeby utrzeć Ci nosa…
          Myślę, że czasami można kogoś zignorować, bo człowiek nie ma ochoty udowadniać swoich racji. Czasami racje ujawnią się po jakimś czasie… A czasem stajemy z kimś w szranki, z różnych powodów… bardziej lub mniej szlachetnych…

          Polubienie

          • Dlatego – jak pisałem – wolałbym, aby profesor, tak jak Twój mąż, od razu machnął mi przed oczyma wizytówką. Profesor nie zignorował mnie, bo chyba zorientował się, że zaszło nieporozumienie, chyba nawet starał się przepraszać i coś wyjaśniać, ale jako ten durny Polak, też tego nie zauważyłem. W każdym razie pokonał mnie „własną bronią”, nawet jej nie wyjmując, i w taki sposób, że do tej pory mam moralnego kaca. Próbowałem potem do niego podejść i wyjaśnić, ale był otoczony dziesiątkami łowców autografów.
            Oczywiście masz rację, że w warunkach turystycznych pokazanie Złotej „Visy” Belgowi załatwiało sprawę, ale w szerszym gronie słuchaczy ja bym się pokusił o wykład. 😉
            A stereotypy, no cóż, funkcjonują wszędzie, i można z nimi walczyć, ale lepiej zapobiegać.

            Polubione przez 1 osoba

  2. Nie wiem skąd u cudzoziemców przekonanie, że za granicami Polski mieszkają tylko prostytutki, bezrobotne zbieraczki owoców czy złodzieje. Moi znajomi pracujący za granicą to wykształceni informatycy, pielęgniarki i lekarze. Część tej niewiedzy o Polsce wynika też z tego, że sami nie potrafią zainteresować się głębiej tematem, tylko skupiają się na plotkach i krzywdzących stereotypach.

    Polubione przez 1 osoba

    • My, Polacy, też skupiamy się na stereotypach… 🙂 Wystarczy zapytać, co nasi obywatele sądzą o Arabach, a popłynie lista, mimo, że wypowiadający się przeważnie w życiu nie rozmawiali z Arabem… Chyba stereotypy są najbardziej łatwym rodzajem wiedzy, bo zapadają w pamięć, są krótkie i schematyczne, są powszechnie podzielane, stąd mało komu chce się sięgać głębiej… Natomiast są krzywdzące dla tych, którzy się im wymykają 🙂

      Polubienie

  3. No co Ty, Amerykanka była zdziwiona, że z Tobą intelektualnie wszystko ok? A ja często słyszałam, że to właśnie Amerykanie są za przeproszeniem „debilami”, bo liczą tylko do 100, nie znają tabliczki mnożenia, a o historii, czy geografii nie wspomnę, bo nawet wielu z nich nie wie gdzie jest ta Polska 🙂 Jak dla mnie totalną bzdurą jest myśleć, że rozwój intelektualny człowieka zależy od pochodzenia i kraju w jakim mieszka. To, ze odczuwasz wstyd za naszą głowę państwa, premiera i jego świtę jest normalne, bo z reguły oczekuje się od tych osób, by godnie i z należytym szacunkiem do siebie oraz innych, reprezentowali nasz kraj. Podobnie jest ze sportowcami, czy artystami, którzy na obczyźnie walczą o dobrą pozycję i zdanie na nasz temat. Wtedy ich wspieramy, kibicujemy i jednocześnie oczekujemy jak najwyższego wyniku.
    Nie wiem dlaczego inne kraje tak generalizują nasz kraj i wrzucają wszystkich do jednego worka.
    Będąc w Turcji miałam okazję rozmawiać z pewną rodziną Holendrów swoim „połamanym” co prawda Angielskim. Zaczepili nas, bo gdy jakiegoś dnia, ów pan przechodził, to wypadły mu okulary z kieszeni spodenek, mąż to zauważył i pobiegł za nim, żeby mu je oddać. Oczywiście jak Ci Holendrzy dowiedzieli się, że jesteśmy z Polski, to byli bardzo zdziwieni, po pierwsze, moją znajomością języka, a po drugie uczciwością (oddanie okularów). Niby normalne rzeczy, a jak widać robią w świecie wielkie wrażenie.

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  4. No, właśnie, w opisanym przez Ciebie przykładzie, znowu jest ten sam motyw 🙂 Gdybyście byli Niemcami, uznaliby to za normalne, a gdyby Rosjanami, to byliby szczęśliwi, że ich przy tym nie pobiliście. Ach, te stereotypy i uprzedzenia… 😦
    A dlaczego inni generalizują nasz kraj w określony sposób? Może dlatego, że najpierw trafia do nich nie grupa tych zadowolonych z życia, żyjących w ładzie i harmonii, ale – różnych awanturników, nieprzystosowańców, osób szukających łatwego zarobku… I na ich bazie tworzy się pewien obraz… Trochę tak jak to było kiedyś w przypadku rumuńskich żebraków w Polsce… 🙂

    Polubienie

    • Całkiem możliwe, że tak właśnie jest. Też mam jakby swoje wyrobione zdanie na temat osób pewnych narodowości i związanego z nimi zachowania, ale staram się nie wrzucać wszystkich do jednego worka, bo to jest nieuczciwe i niemoralne. Faktycznie Rumuni potrafili wzbudzić niechęć do swojego narodu poprzez swoje zachowanie i sposób bycia w naszym kraju. Ci wszyscy żebrzący i udający chorych wyciągali pieniądze od naiwnych, którym nie była obojętna krzywda ludzka.

      Miłej niedzieli 🙂

      Polubienie

      • Zgadzam się z tym, że tak naprawdę chodzi o niewrzucanie do wspólnego worka… Bo ludzie mogą się od siebie różnić i przeważnie się różnią…
        Już niedziela 🙂 Również miłego czasu 🙂

        Polubienie

  5. Swoim wpisem przypomniałaś mi filmy O Pawlaku i Kargulu. W trzecim z kolei cała rodzina robiła sobie fotkę dla brata w Ameryce…może pamiętasz. U nas był w latach 70-ych brat mojej mamy, który od wojny mieszka w Australii. My nie mieliśmy wtedy nawet lodówki, w sklepach wyścigi po każdą dostawę, lepsze rzeczy tylko w Pewexie. Pamiętam, że kupił moim rodzicom lodówkę, bo piwa nie miał gdzie schładzać i stać go było na wynajęcie taksówki, aby jechać do większego miasta do Pewexu na zakupy.
    Jeśli taki obraz kraju przodków powiózł ze soba do Australii, opowiedział przedstawicielom Polonii, to nie dziwota, ze niektórzy tak nas postrzegają. Dostałam kiedyś list od kuzynki i jej męża z Australii, gdy odpisałam, podając adres mailowy, dziwili się, że znam angielski i mam Internet…

    Polubienie

    • Wiesz, kiedyś trudno było wszystkim tłumaczyć, z czego ten brak lodówki/kolorowego telewizora/samochodu itp. wynika… Może oni myśleli, że to był nasz wybór.
      A swoją drogą – jest w tym zdziwieniu cudzoziemców jakaś niegrzeczność…

      Polubienie

      • Ja powiedziałabym nawet, że to niedouczenie lub ignorancja, bo w czasach Internetu i powszechnych podróży po świecie, opinię o przedstawicielach różnych narodów można łatwo zweryfikować…

        Polubienie

          • I tu właśnie tkwi cały problem. Otwarty umysł i chęć do zdobywania wiedzy. Niektórych ludzi mam wrażenie wręcz boli przyswajanie nowych danych 😉 Stereotyp to zawsze wielka niesprawiedliwość, ale i Polacy niejednokrotnie takimi właśnie stereotypami myślą. A przecież też mają internet. Ergo – nie chcą, bo po co. Czytałam we wspomnieniach polskiego pilota, że podczas II wojny światowej, gdy polskie lotnictwo instalowało się po kapitulacji Francji w angielskim RAFie, Brytyjczycy mieli pewne obawy co do polskich lotników. Ponoć pytali, czy to prawda, że po Warszawie chadzają białe niedźwiedzie… I o ileż bardziej potrafię zrozumieć angielskich pilotów, którym daleka Polska myliła się z Syberią i kołem podbiegunowym, niż obecne schematy myślenia. Nie tylko o Polakach.

            Polubione przez 1 osoba

  6. Ale fajnie – temat mega ciekawy, interesuję się historią i troszkę socjologią, więc stereotypy to ciekawy temat 🙂 Naprawdę ktoś o nas TAK myśli? Takie egzotyczne troszeczkę. I jeszcze fakt, że pozbierałaś te wiadomości podczas własnych podróży – nieziemsko, podróże po całym świecie to pewnie coś…

    Stereotypy są takie mylne, ale my sami nieświadomie mamy je wryte i głęboko utrwalone – czy opinia publiczna nie głosi niezłomnie, że jak Rom to kradnie, albo jak Rosjanin, to pije? Taki zaścianek… Ale z drugiej strony – skąd mamy to wiedzieć, przecież nie znamy każdego Roma, Chińczyka czy Niemca osobiście, łatwiej jest uogólnić przekonania i sprecyzować swoje wyobrażenia o innych, nawet, jeżeli są takie mylne.

    Ciepełka
    Martyna z dezawi.blogspot.com

    Polubienie

    • Witaj, Martyno 🙂 Masz rację – dokładnie tak kształtują się stereotypy.
      A nasz obraz jest taki jak napisałam. Może teraz trochę się zmienia w krajach, gdzie docierają studenci, albo większy jest napływ Polaków (którzy przyjeżdżają zarabiać pieniądze, a nie po zasiłki). Ale wszystkie kwestie, poruszone w poście, są autentyczne. A podróże to moja wielka pasja – świat jest taki różnorodny i ciekawy 🙂

      Polubienie

  7. Ja za granicą nie spotkałem się z wieloma stereotypami, raczej jedynie z takim, że Polacy, to antysemici. Natomiast zetknąłem się z wrogim podejściem współtowarzyszy podróży do różnych nacji. Jeden kolega ubzdurał sobie, że Słowacy nas nie lubią i każdy gest, każde słowo, każdego napotkanego Słowaka traktował niczym obelgę…

    Polubienie

    • Słowacy?! Kolega chciał być oryginalny – stworzył własne uprzedzenie 🙂
      Natomiast ciekawe jest to, co piszesz, że każdy gest można postrzegać przez pryzmat przekonania. Wtedy i słowo, i spojrzenie, zdawałoby się niewinne, może być postrzegane jako wrogie.

      Polubienie

  8. Uprzedzenia i stereotypy na temat różnych nacji są stare jak świat i trudno je zwalczyć. Moim zdaniem jednak ich trwałość wynika z ignorancji czy braku wiedzy, a nie ze starań polityków. Gdyby przeciętnego Polaka zapytać o sytuację polityczno-gospodarczą Gruzji albo o to czy w Kirgistanie mają komórki, to pewnie też nie jeden by się zawahał i zastanowił, gdzie u licha leży ten kraj i czy to tam toczy się wojna… Po prostu my dla Amerykanina też jesteśmy takim odległym Tadżykistanem, o którym wie tyle, ile zasłyszał gdzieś w powtarzanej anegdotce…

    Polubione przez 1 osoba

    • Zgadzam się, że ignorancja rządzi.
      Z drugiej jednak strony – sylwetka Lecha Wałęsy pojawiła się na teledyskach M. Jacksona, czy Scorpions… Ulice nazwane jego imieniem można spotkać poza Polską – w Paryżu, Nicei, czy w … San Francisco, więc jakiś wpływ wizerunku polityka jest 🙂 W Nicei pod nazwiskiem polskiego prezydenta znajduje się również informacja, że jest on pokojowym laureatem Nagrody Nobla. Myślę, że jej mieszkańcy mogą być „wrażliwi” na aktualnie rozpowszechniane różne niepokojące wieści o przeszłości ich „patrona”… Kto bowiem chciałby mieszkać na ulicy rzekomego zdrajcy i szpicla?

      Polubienie

  9. Szczerze pisząc, jestem nieco zatrwożona, bo od lat dużo podróżując, pracując i przyjaźniąc się z cudzoziemcami, nigdy nie usłyszałam żadnych komentarzy odnośnie mojej narodowości – być może miałam wybitne szczęście, nie wiem. Jeśli już, to raczej „O, jesteś z Krakowa? Słyszałam, że to ładne miasto!” albo „O, a ja kiedyś film w Polsce kręciłem”. Albo „Czytałem, że wy teatr szekspirowski wybudowaliście w Gdańsku?Super, byłaś już tam?” Albo niedawno „U was to musi być bardzo zielono, chciałabym kiedyś pojechać”. Takie tam. Żadnych wątków o prostytucji czy technologicznego zacofania. Raz jeden taksówkarz w dalekim świecie, usłyszawszy, że jestem z Polski, przyznał, że zawsze chciał pojechać do Helsinek, które w jego przekonaniu były naszą stolicą, niemniej to mnie rozbawiło raczej.
    Ale w marcu tego roku zdarzyło mi się, że mój niemiecki kolega zadał mi pytanie – bardzo trafne, trzeba przyznać i sama chciałabym znać na nie odpowiedź – o to, dlaczego nasze nowe władze z chrześcijańskimi wartościami na ustach tak krytycznie, wręcz agresywnie wzbraniają się przed uchodźcami, bo tu coś chyba nie gra. I zrobiło mi się wstyd bardzo. Wiem doskonale, że to nie był zarzut kierowany do mnie i że zna mnie zbyt dobrze, by utożsamiać moje poglądy z tymi, które wyznaje nasza wierchuszka, ale wkurzyłam się, że muszę się za Beatę et consortes tłumaczyć cudzoziemcowi. Nigdy wcześniej, będąc już teraz bliżej 40 niż 30, nie musiałam wstydzić się za granicą za mój rząd i obawiam się, że powinnam zacząć przywykać do tego niemiłego uczucia.

    Polubione przez 1 osoba

    • Zazdroszczę Ci, że się nie zetknęłaś z negatywnymi komentarzami 🙂 Może to kwestia szczęścia, a może – pokroju osób, z jakimi się stykasz… Ja te komentarze i pytania słyszałam od osób, które niewiele do powiedzenia miałyby w kwestii teatru (nawet własnej, narodowej sceny teatralnej), o polskiej sztuce już nie wspomniawszy… Może więc im prymitywniejszy człowiek, tym po prostu płytsze poglądy?

      Polubienie

    • Oj, bierzesz mnie pod włos… [tu powinnam zachichotać z wdziękiem] Niestety, tłumaczę się przed „obcymi”, bo pcha mnie do tego patriotyzm… i nie żaden martyrologiczny, „nasz polski”, sięgający wieków, urągający ciemiężcom, ale taki zwyczajny, budowany na bazie poczucia przyzwoitości i lojalności. Polska jest moim krajem i tyle 🙂

      Polubienie

      • Piszę jak najbardziej poważnie. Tłumaczą się tylko winni. Nie jesteś byle kto, trzymaj głowę wysoko, a na podobne do opisanych insynuacje przyjmuj postawę typu „pogięło cię?!”, a dla bardziej opornych proponuję styl „a jeb…ć cię w nos?” Oczywiście to style pozawerbalne 😀

        Polubione przez 1 osoba

        • Może i racja… Choć z drugiej strony – jakbym rzuciła jeszcze „mięsem” typu „j…ć”, to tym bardziej utwierdziliby się w przekonaniu, że z prostytutką (w dodatku czyniącą propozycję) mają do czynienia… 🙂

          Polubienie

  10. Dulszczyzna, świętoszkowatość, dyktat kościoła, antysemityzm, a teraz coraz częściej rasizm… Podporządkowani politycy kreują również negatywny wizerunek kraju.
    Ostatnio widziałam księdza poświęcającego majtki w nowo otwartym sklepie z bielizną intymną.
    Absurd goni absurd, więc nic dziwnego, że opinia o nas też nie jest najlepsza.
    Serdeczności zasyłam.

    Polubienie

Dodaj komentarz