Powiedz, jak masz na imię, a powiem ci, ile masz lat

Czy ktoś z Was kiedykolwiek się nad tym zastanawiał?

Imiona krążą w naszej rzeczywistości społecznej i definiują naszą przynależność do określonego pokolenia.

W moim pokoleniu dużo było/jest Agnieszek. (À propos Agnieszek – ta moda była krótkotrwała: fala imion nadeszła i znikła, bo obecnie wśród młodego pokolenia Agnieszek brak…) Co ciekawe – żadne z ówczesnych dzieci (z mojej generacji) nie miało mamy o tym imieniu.

k,Mzk5MDc4MzIsNDgyMTYx,f,agnieszka

Wśród mam bywały natomiast wszelkie Ireny, Grażyny, Wiesławy,  Krystyny, Marie, Zofie, Wandy… Starsze matki to Janiny, Łucje… Ciotki – młodsze od mam – bywały Elżbietami, Danutami, Teresami, Beatami, Ewami… Ojcowie zaś byli  Jerzymi, Januszami, Edwardami, Krzysztofami lub Andrzejami, starsi – Janami lub nosili imię ze słowiańskim „pazurem”… 🙂

W mojej klasie były „podwójne” Joanny oraz Magdaleny (o Agnieszkach już wspomniałam), prawie zawsze była Anna, Katarzyna i Monika, czasem – Ewa, Edyta. Wśród chłopców – obowiązkowy Tomek (w ilości często potrójnej, a bywało, że i poczwórnej), Marcin, Robert, Paweł, Michał, Piotr. Kuba (dziś wiodący prym popularności) zdarzał się sporadycznie.

W moim pokoleniu nie było powszechnych dziś Zuzann, Mai, Natalii,  Amelii, Len, Oliwii. Brak było będących u szczytu popularności Kacprów. Deficyt dotyczył też Filipów, Mikołajów (to imię budziłoby uśmiech, bo wszystkim „Mikołaj” zwykle kojarzył się z dobrotliwym, starszym panem z workiem prezentów), sporadycznie występował Szymon. Kajetan się nie zdarzał, bo co trzeci pies wabił się Kajtek (podobnie było z Sarą).

Obdarzenie dziecka „dziadkowym” imieniem – to znaczy: Janem, Antonim, Stanisławem czy Józefem wzbudzało w „moich” czasach śmiech i konsternację, bo jak to zdrabniać? W dodatku – w moim pokoleniu – brzmiało to jakby z wiejska… (nie obrażając mieszkańców wsi i osad). Podobnie było z popularną dziś Marysią…

z10326380Q,Napis-na-pierwszej-tarczy-TBM

Potem nastał czas wszechobecnych Łukaszów, Mateuszów i nieco rzadszych Damianów-Dawidów. Zaistniał Kamil, Patryk. Wśród dziewcząt zaczęły pojawiać się Klaudie, Patrycje, Natalie, Marty i wszelkie -y(i)ny: Martyny, Justyny, Pauliny, Eweliny, Karoliny… Aż skończyło się na aktualnych modach… w ilości masowej.

Tu warto wspomnieć o szczególnym trendzie (popularnym wśród tzw. nizin społecznych) – modzie na zagraniczne, inspirowane serialem, imiona z zachowaniem (często częściowym) polskiej pisowni… Trend ów zaskutkował wysypem Dżessik, Andżelik, Nikoli, Brajanów, Kewinów i Denisów. Ostatnio zaś spotkałam się z „Enryke”! (Notabene – rodzina nie była nigdy w Hiszpanii, ani krajach Ameryki Łacińskiej, nie miała również żadnych korzeni, czy powiązań latynoskich).

Ciekawe jest to, że moda na dane imię w pewnym momencie osiąga apogeum. Moja (wiekowa) mama mówiła mi, że w jej klasie w liceum było 7 dziewczynek o tym samym (jej) imieniu. W rezultacie nie były nazywane imionami, ale funkcjonowały jako „Mała”, „Czarna”, „Ruda” lub „odnazwiskowo”… O ironio losu dla rodziców, którzy chcieli dać dziecku modnie brzmiące imię… W dodatku – według mojej mamy – większość jej kolegów/koleżanek miała przynajmniej jednego rodzica o imieniu Józef lub Józefa…

thumb_full_1287a

Nadanie dziecku imienia w „trendzie” skutkowało poczuciem adekwatności dziecka, funkcjonującego w danej generacji (choć czasami wiązało się z w/w trudnościami).

Natomiast rodzic, który obdarzył potomka imieniem już „wygasającym”, narażał dziecko albo na poczucie nieadekwatności (bo owo imię stawało się powoli synonimem tego, co przestarzałe, czyli pokolenia, które przemijało) albo na śmieszność…

Dygresja: rozmawiałam kiedyś ze sporo starszą znajomą o imieniu Zdzisława. Powiedziała mi, że jej rodzice nadali jej to imię (w moich czasach uchodzące za szczyt bezguścia) z uwagi na jego zdrobnienie – „Dzidka”… Do dziś nie wiem, co w słowie „Dzidka” jest ładnego, melodyjnego, czy dźwięcznego…, ale widocznie każdy czas ma swoje prawa…

Natomiast zagadką są mnie motywy rodziców nadających dziecku dziwaczne imię… Według niektórych znawców materii wiąże się to z nieświadomą potrzebą podniesienia własnego znaczenia poprzez  wyróżnienie dziecka niezwykłym imieniem, ale czy tak naprawdę jest? A co myśleć o rodzicach, którzy łaczą nieco śmieszne nazwisko z wysublimowanym imieniem? „Anna Bździuch” brzmi naturalnie, ale „Hiacynta Bździuch” sprawia, że skupiamy się na niefortunnym zestawieniu… Przynajmniej ja się skupiam 🙂

Reasumując – moda na określone imiona krąży poprzez epoki i pokolenia oraz wraca. Imię, uznawane w danym czasie za wyjątkowo nietrafione, może święcić triumfy powodzenia w przyszłości… I odwrotnie – oryginalnie nazwane dziecko (vide – Isaura; ktoś to jeszcze pamięta?) może cierpieć, kiedy dorasta, a świat już nie kojarzy genezy jego imienia…

z5727813X
Filmowa niewolnica Isaura stanowiła inspirację dla niektórych rodziców

 

 

 

 

47 komentarzy

  1. Coś o imionach też skrobnęłam. Teraz obserwuję powrót do imion dawnych ( Jan, Maria, Zosia, Stefan, Antonina, Konstanty), przewija się przez biblioteke ponad 600 uczniów i można powiedzieć, że faktycznie mody wracają, a i dziwnych imion nie brakuje, np.Barnaba.
    Najbardziej chyba razi niedobranie imienia do nazwiska (Gracja Malinowska) i rozmaitość pisowni tego samego imienia: Dżesika, Jessika, Dżessika, Jesica itd.

    Polubienie

  2. Podrzucisz mi link do Twojego wpisu?, bo chętnie przeczytam 🙂
    A z tej różnorodności pisowni wynika konsekwencja: ludzie nadają dzieciom dziwne imiona, a potem wychodzi na to, że Ty, wykształcona osoba, pisać nie umiesz, bo albo zapisujesz z błędem, albo dopytujesz 😦

    Polubienie

    • Ha, Franek czy Janek albo może być sędziwym starcem (lub nieboszczykiem jak moi dziadkowie), albo maluchem… Ale czy znasz jakiegoś Franka w wieku lat 35-45? 🙂 A Mieczysława, Bronisława też gdzieś po drodze zniknęły.

      Polubienie

      • Niektóre stare imiona są zwyczajnie obciachowe – no jak dać dziewczynce na imię Kazimiera czy Gertruda, hahaha. 😀 Ja lubię imiona, których nie trzeba skracać jak w przypadku Małgorzaty czy Aleksandry. Wolę Agatę, Ewę, Piotra, Igora, Oskara itp.

        Polubione przez 1 osoba

        • Ta obciachowość też się zmienia 🙂 Będąc dzieckiem usłyszałam imię Klara i wtedy wydało mi się najstraszniejszym imieniem na ziemi, a teraz zaczyna być modne… A Kazimierą – po przodkach – na drugie chcieli mnie „uszczęśliwić” rodzice, na szczęście skończyło się na Katarzynie. Nie zdzierżyłabym Kazimiery nawet w tle.

          Polubienie

  3. Znałam panią o intrygującym i ciekawym imieniu Nadzieja. Niestety, w zestawieniu z nazwiskiem urok znikał, gdy dodawała; Zaciupana.
    Obecnie Jasiu duży i Jasiu mały to kiedyś Janek.

    Polubione przez 1 osoba

    • No, właśnie, nie rozumiem, dlaczego rodzice dają dziecku takie imię przy takim nazwisku (chyba, że przyjęła je po mężu…). A Janek brzmi ładniej 🙂 niż Jasiu (Jasiu był kiedyś w anegdotach jako „ten głupi”, o środku uspokajającym nie wspominając)

      Polubienie

  4. A propos Jana – Janek jest dla mnie okropne, Jasiek czy Jaś – piękne. Współcześnie nie ma też Barbar czy Urszul, z rzadka trafia się mała Katarzyna. Natomiast wszędzie wokół Julie, Maje i Weroniki popędzane Oliwiami. Z bardziej nietypowych znam malutką Blankę i równie małego NIkodema.

    Polubienie

    • Witaj 🙂 Rzeczywiście – zdrobnienie imienia może również być kwestią gustu (a czasami i czasów) 🙂 Kto dziś na Janinę mówiłby Jania, albo Jasia? (a kiedyś tak mówiono) Ja ostatnio spotykałam niemowlaki – Basie i Zosie… Urszul faktycznie już nie ma, ani Iren.

      Polubienie

      • Moja przyjaciółka Janina to właśnie Jasia:). Zosie faktycznie, są, w najbliższym otoczeniu ze trzy:). A poza tym – no imię ma podobać się na początki rodzicom, potem samemu młodemu człowiekowi, i nie być ośmieszające. A czy ładne czy brzydkie… rzecz gustu:)

        Polubione przez 1 osoba

  5. Dobór imienia to niezwykle ważna sprawa.
    Zuzanna to piękne imię, ale nie wtedy, gdy mężem jest Andrzej Łapicki. Przypomniała mi się ta zabawna sytuacja, gdy na jednym z bankietów obsługa pisząc wizytówki skracała imiona. Mój imiennik pan Andrzej Łapicki pokazał mi wtedy swoją wizytówkę: A Łapicki i ZŁapicka. Chochlik drukarski zlikwidował przerwę i zlikwidował dobry humor organizatora imprezy. 😉

    Polubienie

    • W jakiejś książce Makuszyńskiego (może Jotka będzie pamiętać?) była zabawna sytuacja z nazwiskiem Mościrzecki, kiedy ktoś traktował „mości” jako „pana”, a nie fragment nazwiska 🙂 i zwracał się do kogoś pół-nazwiskiem… A opisany przez Ciebie zlepek może faktycznie budzić różne emocje. Ja spotkałam się kiedyś z nazwiskiem Tarabuła – gdyby owa pani miała imię na literę S – byłoby dość podobnie jak z ZŁapicką, a może i gorzej 🙂

      Polubienie

      • Spłyciłem nieco ten baaardzo obszerny temat. Bo przecież jest oczywiste, że imiona mają jakiś mniejszy lub większy wpływ na nasze życie. Można dopatrywać się wielu korelacji pomiędzy imionami i cechami osobowościowymi, jednak w dużej mierze jest to proces niesprawdzalny statystycznie i nieprzewidywalny.
        To fakt, że idąc na konformizm i nadając dziecku oldscoolowe imię ułatwiamy mu start na początkowej drodze życia, ale przecież nie wiemy jak potoczy się jego dalsza kariera. Może jako przyszły polityk, aktor, czy celebryta, będzie przeklinał ten dzień i rodziców, którzy nadali mu to imię. Na szczęście w większości cywilizowanych krajów funkcjonuje już prawo, które umożliwia dziecku wybór imienia, nazwiska, a nawet płci w momencie wydania dowodu osobistego.

        Polubienie

        • „Można dopatrywać się wielu korelacji pomiędzy imionami i cechami osobowościowymi, jednak w dużej mierze jest to proces niesprawdzalny statystycznie i nieprzewidywalny” i to by było na tyle 🙂 Też nie lubię szukać nieistotnych statystycznie korelacji 🙂 a właściwie regresji (skoro mówimy o wpływie)

          Polubienie

  6. Ja jestem tą z pokolenia Agnieszek . Kiedy chodziłam do podstawówki w klasie na 15 dziewczyn 6 miało właśnie to imię :). To dopiero była jazda jak nauczyciel prosił do odpowiedzi Agnieszkę i patrzył w stronę gdzie siedziały 3 albo cztery dziewczynki o tym imieniu 😀 . bo zwykle tak „dla jaj” siadałyśmy grupami. Potem co bystrzejsi nauczyciele rozsadzali Agnieszki po całej klasie

    Polubienie

    • Pamiętam te serie Agnieszek 🙂 Kończyło się tak, że żadna nie miała imienia, bo operowano przezwiskami itp. 🙂 I problem był na angielskim, kiedy mieliśmy angielskie odpowiednimi imion – bo ileż to odmian Agnes można wymyślić! 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  7. Ja znam sporo Agnieszek, w liceum było nas kilka 🙂 To imię może rzadziej, ale pojawia się jeszcze wśród tych młodszych i najmłodszych dziewczynek. Sama znam kilka przykładów 🙂
    Te imiona z dawnych lat są całkiem fajne, ale pod warunkiem, że są zdrabniane, bo o ile Zosia, Antoś, Marysia brzmi przyjemnie, tak Zocha, Antek (Antoni), czy Maryśka już dużo mniej.
    Słyszałam też, że podobno jest tak, iż różne osoby z tym samym imieniem potrafią mieć bardzo podobne do siebie charaktery, czy osobowości. Z tym akurat się mogę zgodzić, bo jak sobie to przeanalizuję wśród osób, które znam, to faktycznie wszystko się zgadza 😉

    Polubienie

  8. Powiem Ci Damo Kameliowa, iż faktycznie się spotkałam z tym, że przykładowo Pawły mają jakieś wspólne cechy, a Anny też. Tak samo jest też czasem, że przy wybieraniu imienia dla dziecka, podobno analizuje się wśród osób, które się zna, jaka ta osoba jest. Może to dziwne, ale według mnie częściowo się sprawdza 🙂

    Polubienie

    • Nie wiem… W moim życiu pełno jest Joann, a każda z nich inna… 🙂
      Jest wśród nich bardzo wredna osoba (ewenement: najbardziej podły i mściwy człowiek, jakiego spotkałam w życiu); jest inteligentna histeryczka, ale też jest niezwykle miła i uczynna dziewczyna oraz druga – dość podobna, przy czym mądra. Jest Joanna puszczalska i Joanna karierowiczka. Jest Joanna całkowicie normalna. Więc daleka jestem od tego, aby w tej kwestii konstruować jakieś schematy 🙂 Obawiam się ponadto, że myślenie o ludziach przez pryzmat ich imienia może działać tak jak stereotyp…

      Polubienie

      • Zgadzam się, że w żadnym wypadku nie można człowieka określać tylko po tym jakie ma imię, bo to by było głupie. Rozumiem, że Ty nie zauważyłaś podobieństw w charakterach wśród swojego otoczenia, bo mi nie chodzi o to, że te osoby mają mieć taką samą osobowość, tylko jakieś pojedyncze cechy, które je łączą. Ja dostrzegłam wiele podobieństw, dlatego tak mocno obstaję przy swoim zdaniu 🙂

        Polubienie

  9. W czasach, gdy jeszcze nauczałem w szkole, zauważyłem prawidłowość, że im prostsze nazwisko, albo beznadziejne nazwisko, tym bardziej wymyślne imię. Więc dla różnych panien typu Bąk, Bździuk, Koza czy Baran, pojawiały się imiona: Liliana, Karina, czy jeszcze bardziej wymyślne.
    W połowie XIX wieku w Polsce zapanowała moda na niezwykle dziwne imiona. Jeden z moich przodków był Kalikst, a jego żona Nepomucena. Wtedy też był modny Pantaleon…

    Polubienie

    • Kaliksta jeszcze bym zniosła, ale gdyby nazwano mnie Nepomuceną?! Przerażające… Nie wyobrażam sobie jak zwracać się do dziecka, albo ukochanej osoby o takim imieniu…
      Dziecku też nie zrobiłabym tego, żeby go nazwać Pantaleonem (kojarzonym z Panteonem lub pantalonami…).

      Polubienie

      • Tymi wymyślnymi imionami zrekompensować chcą chyba proste nazwisko, skoro tylko na imię mają wpływ. I faktycznie wynik jest dziwaczny. A co do imion niespotykanych miałam koleżankę o imieniu Adriana. Tak właśnie – Adriana nie Adrianna. Podobno jej tata tak bardzo chciał mieć syna o imieniu Adrian, że gdy jednak urodziła się córka w ten sposób sobie planowanego Adriana zrekompensował. Adriana zresztą dumna była bardzo ze swojego imienia, choć od pierwszej klasy szkoły podstawowej miała z robionym wciąż błędem w imieniu polkę galopkę.
        Widniejącą na zdjęciu „Niewolnicę Isaurę” pamiętam bardzo dobrze, ileż potem takich Isaur i Leoncjów się urodziło 😉

        Polubienie

  10. Imiona faktycznie określają pewne pokolenia, ale i narażają na atak telemarkerów. Podstępni półoszuści, wykorzystujący naiwność starych ludzi, bezbłędnie wyławiają ich z książek telefonicznych.

    Polubienie

  11. Fajnie napisane, ciekawa jestem źródeł 🙂 Ja, jako Martyna jestem zadowolona ze swojego imienia, moja siostra Karolina też chyba nie narzeka 🙂 Podobno miałam się Martą zwać, ale jest Martyneczka 😀 Ostatnio w mojej okolicy chłopca ochrzczono imieniem Kazimierz, słyszałam też o wielu innych, naprawdę dziwnych imionach, ale wg mnie nadawanie imion zagranicznych, np. ze spolszczoną pisownią czy wzorując się na krótkich trendach to robienie „krzywdy” dziecku.

    W mojej klasie są trzy Natalki, trzy Justyny i trzy Klaudie, przeważnie siedzą razem, więc nauczyciele muszą nazwiskami precyzować…

    Ciepełka
    Martyna z dezawi.blogspot.com

    Polubione przez 1 osoba

  12. Ciekawy wpis! 🙂 Mnie osobiście przerażają imiona typu Dżesika, Eryk, ale co kto lubi. Pewnie jak do wszystkiego da się do nich przyzwyczaić. I co innego gdy rodzice mają sentyment, czy jakąś historię związaną z tego typu imieniem, a co innego kiedy tak bez namysłu, z powodu mody decydują. Moja koleżanka ma teraz Franka, owszem jest ich obecnie wielu, bo stało się to popularne, jednak ona od dzieciństwa mówiła mi że jej synek będzie miał na imię Franek 😉

    Polubienie

  13. skoro już o imionach mowa, to tak właśnie przyszło mi na myśl, że osobiście znam wielu panów o imieniu Piotr i o żadnym nie mogę powiedzieć nic dobrego. podobnie rzecz się ma z imieniem Dominik i Renata. przepraszam jeśli w ten sposób kogoś uraziłam.

    Polubienie

  14. Ja mam na imię Patrycja (ładne imię moim zdaniem), które było dość modne w tamtym czasie. Praktycznie w każdej klasie w szkole była jakaś moja imienniczka. W mojej klasie były 3 Nikole, z czego jedna to Nicola, oraz 3 Mateuszów. Co ciekawe, nigdy nie spotkałam się z Nikolą mieszkającą w mieście, zawsze są one ze wsi 🙂
    Z całkiem innej strony miałam w klasie Rodrika 🙂 Bo jego dziadek tak chciał.

    Polubienie

Dodaj komentarz