Z Żabcią zetknęłam się zawodowo, a potem prywatnie, a potem znów zawodowo… Żabcia chciała się ze mną zaprzyjaźnić, ale ja generalnie nie jestem „zaprzyjaźnialna”, poza tym Żabcia jest totalnie inna niż ja.
Ale zacznijmy od początku…
Żabcia jest śliczna. Umiarkowanie wysoka. Szczupła i zgrabna. Czarnooka i czarnowłosa.
Żabcia brała ślub w Luksemburgu z bogatym facetem, ale miała wątpliwości. Bo jakiś miesiąc przed ślubem pojawił się inny facet. Jeszcze bogatszy.
Małżeństwo Żabci przetrwało rok. Ale gdyby dobrze liczyć, to właściwie miesiąc lub dwa. Bo Żabcia się jednak zdecydowała na tego dużo bogatszego faceta (w skrócie DBF).
Więc rozwiodła się Żabcia z mniej bogatym facetem i wzięła ślub z DBF. On właśnie rozwiódł się z żoną. Żeby nie było wątpliwości – ze starą i brzydką żoną. Żabcia zamieszkała w ogromnym domu nad brzegiem morza. Co ciekawe – dom był w wielkim mieście, a obecność tuż obok morza sprawiała, że cena domu wielokrotniała. W domu były panie do sprzątania i bieżącej obsługi, kucharka, odźwierny i ogrodnicy do pielęgnacji ogrodu. Żabcia urodziła jedno dziecko, a zaraz potem drugie. Do obsługi domu dołączyły nianie – jedna do syna, druga – do córki.
Żabcia nie chciała być tylko panią domu, więc w międzyczasie zrealizowała studia podyplomowe. Nie byle jakie, lecz takie dla menedżerów – elitarne i prestiżowe, płatne 25 tysięcy za rok. Płacił, oczywiście, DBF. Żabcia dostała też asystentkę, której zadaniem było porządkowanie notatek.
A potem się posypało… Kolega ze studiów zainteresował się Żabcią… Urzeczony jej urodą i żywiołowym wdziękiem wysłał jej parę sms-ów, nadmiernie się uaktywnił.
Czujny DBF, kilkadzieścia lat starszy od Żabci, wytropił niewygodnego rywala. Nie wdając się w dysputy, odprawił Żabcię.
Żabcia była przerażona. W swoim poczuciu nic nie zrobiła. I nagle straciła wszystko. Owo „wszystko” było subiektywne – DBF odprawiając Żabcię kupił jej dom. Niezbyt duży. Jakieś 200 metrów kwadratowych, pięć pokoi, trzy łazienki, ogród z małym oczkiem wodnym. Już nie nad morzem, ale na wzgórzach miasta. Bez pań sprzątających i ogrodników.
Ponieważ Żabcia była zatrudniona w firmie męża (jako figurant – ze względów podatkowo-ekonomicznych), po rozstaniu musiała pożegnać się z „pracą”… DBF dał jej – na otarcie łez – 300 tysięcy, żeby rozpoczęła własną działalność. Taka kwota jest niczym w przypadku firm produkcyjnych, ale działalność Żabci miała charakter konsultacyjno-doradczy, więc miała środki na otworzenie własnego biura.
Z żalem rozstawała się z samochodem, którym zadawała szyku w mieście… Jednak mąż zabierając jej sportowe auto za ponad pół miliona, kupił jej inne – tańsze, lecz nowe, wygodne i pojemne.
Zamieszkała Żabcia z dziećmi otrzymując 6000 polskich złotych miesięcznie na każde dziecko – sześć tysięcy, a nie pięćset+, żeby było jasne. (DBF zgodził się ponadto pokrywać koszty licznych zajęć dodatkowych dzieci – koni, golfów, tenisów, lekcji gry na fortepianie itp.)
Biedaczka musiała rozpocząć psychoterapię, bo sama świadomość utraty ogrodników ją przerastała… o konieczności jakiejkolwiek pracy nie wspominając! Żabcia była przyzwyczajona do wędrówek z koszyczkiem i zbierania poziomek o poranku… Psychoterapia nie rozwiązała jej problemów, zresztą nie miała zadania rozwiązać, bo Żabci zależało przede wszystkim na tym, aby udowodnić przed sądem jak bardzo ukrzywdził ją DBF (co stwarzało możliwość dodatkowych alimentów).
Przy okazji nawinął się Facet. Tu odśnieżył, tu spalił liście, tam zawiózł dzieci do szkoły i Żabcia na jakiś czas rozkwitła. Ale było mało…
Więc Żabcia poderwała Cudzoziemca. Jest śliczna, więc podrywanie kogokolwiek, mimo trzydziestki z okładem i dwójki dzieci, nie przychodzi jej z trudnością. Cudzoziemiec byle jaki i ma problem z potencją – musi wspomagać się farmakologicznie, aby zbliżyć się do Żabci. Nie znosi jej dzieci, jej pojemnego samochodu, ani jej psa. Nie cierpi Polski i nie chce tu mieszkać. Ale płaci.
Żabcia ma więc stałego ogrodnika i panią, która dwa razy w tygodniu przyjdzie i wysprząta dom od piwnic po dach. Dostaje alimenty i ma regularne wsparcie od Cudzoziemca. Jednak Żabcia jest smutna i rozżalona… Przede wszystkim rozżalona – nie stać ją na wyjazd na Mauritius. Na całe wakacje, rzecz jasna, bo marne dwa tygodnie Żabci nie satysfakcjonują…
No po prostu biedna kobieta, ale bardziej przerażająca jest ilość takich Żabć….kiedyś obejrzałam chyba 2-3 odcinki serii Żony Hollywood, także żony pochodzące z Polski. To tez takie Żabcie i gdy ta Twoja chociaż urodziła dzieci, to tamte wszystkie uczucia macierzyńskie przelewają na pieski, bo przecież ciąża i poród mogą zepsuć im urodę…a wymagania męża wysokie, w końcu po to ją brał, ma wyglądać – gosposię to on zatrudnia.
PolubieniePolubienie
Nie oglądałam Żon Hollywoodu, więc tym bardziej jest dla mnie przerażające to, że nie tylko takie zjawiska istnieją, to jeszcze ktoś o nich filmy robi… 😦
PolubieniePolubienie
Jotka ma rację. Takim kobietom należy bardzo współczuć bo to w sumie bardzo nieszczęśliwe istoty są.
PolubieniePolubienie
Takie kobiety mają rozbuchane potrzeby do granic możliwości, więc potem każda frustracja jest dla nich nieszczęściem.
PolubieniePolubienie
Myślę, że „to” jest tylko kwestia rynkowych relacji pomiędzy podażą a popytem na „Żabcie”. 😉
PolubieniePolubienie
Rozumiem podaż, bo sporo jest amatorek łatwego, dostatniego życia, ale zawsze zaskakuje mnie kwestia popytu… Co siedzi w głowie faceta, który wiąże się z taką Żabcią?
PolubieniePolubienie
Myślę, że to nie chodzi o głowę … 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nawet, jeśli nie chodzi o myślenie głową :), to przecież ma z nią wspólne dzieci… Czy faceci nie chcą mieć mądrych dzieci? A może to jakiś atawizm i chodzi o spłodzenie jak największej ilości potomstwa, bez różnicy z jakim wyposażeniem intelektualnym…?
PolubieniePolubienie
Z biologicznego p-ktu widzenia to jest to nawet uzasadnione (młoda żona, doświadczony mąż), ale ze względu na nietrwałość rodziny to jest to prawie przestępstwo, jeżeli jeszcze w grę wchodzi wydzieranie sobie dzieci.
PolubieniePolubienie
Wydzieranie dzieci w takich sytuacjach prawie zawsze ma miejsce, bo dzieci to „inwestycja” – gwarant alimentów.
A biologiczne punkty widzenia to kręta droga – z jednej strony mąż-reproduktor, a z drugiej – statystyki, które wykazują, że co dziesiąte dziecko wychowywane jest przez nieświadomego, „pseudo-biologicznego” ojca 🙂
PolubieniePolubienie
Bardziej chodziło mi o przekaz genetyczny, bo wiadomo, że geny matki głównie odpowiadają za fizjologiczny rozwój dziecka, natomiast geny ojca decydują o stronie psychicznej (IQ, emocje, percepcja, itd., ). Dlatego młoda matka i stary ojciec to dobry prognostyk, chociaż realizacja czasem fatalna.
PolubieniePolubienie
Wow, skąd taka „wiedza”? 😦 Współczesne badania naukowe nie potwierdzają, że jest zależność między płcią rodzica a dziedziczeniem inteligencji, emocji, czy kondycji fizycznej! Co więcej – niektóre cechy człowieka determinowane są poligenowo, co oznacza, że dziedziczymy nie tyle IQ, ile predyspozycje do pewnych zachowań inteligentnych, nie tyle napady paniki – co skłonność do reagowania podwyższonym lękiem (polecam bazę MEDLINE w tym zakresie). 🙂 Natomiast niektóre choroby dziedziczne (typu hemofilia, czy wyłączony już z DSM-5 Zespół Retta) są sprzężone z płcią
PolubieniePolubienie
Nie rozstrzygniemy naszych wątpliwości (jeżeli takie są) w warunkach blogowych. Zanim więc pozabijamy się naszymi komentarzami to proponuję ustalenie przedmiotu sporu. Sama otworzyłaś kontekst „wyposażenia intelektualnego” więc przytoczyłem uogólnioną opinię, którą teraz rozwinę, bo widzę nieporozumienie. „Wiedza” pochodzi ze studiów i kilkuletniej praktyki psychologa zatrudnionego w sł. zdrowia, i nie jest ona tajemna. Zestaw genetyczny matki decyduje o rozwoju fizjologicznym dziecka, a zestaw genetyczny ojca o rozwoju psychiki, ale do wyprodukowania człowieka potrzebne jest jeszcze połączenie (krzyżowanie) genotypów rodziców. Oznacza to, że dziecko może odziedziczyć fizyczne cechy ojca (np. nos, oczy, włosy), i inteligencję matki 😉 czego już nie chciałaś zauważyć!
Jeżeli jednak dopatrujesz się jakiejś dyskryminacji w przytoczonej tezie to dla Twojej przyjemności może być odwrotnie (ale wtedy matka powinna być starsza od faceta).
Nie wiem też, czy zauważasz, że ja piszę o powstawaniu człowieka, natomiast Ty przytaczasz przypadki uaktywnienia genów w okresie porozwojowym.
Warto też uwzględnić to, że zestaw genetyczny ojca jest reprodukowany w fazie kolejnej spermatogenezy i ewoluuje do końca życia uwzględniając także rozwój osobowościowy, a zestaw genetyczny matki jest wyprodukowany raz na całe życie.
Odchodzimy w ten sposób od głównego tematu, więc już zapewne nie starczy nam cierpliwości na wyjaśnienie co siedzi w głowie faceta. 😉
PolubieniePolubienie
Nie o dyskryminację tu chodzi (bo jej nie dostrzegam) 🙂
Natomiast nie widzę powodu, dla którego mam się spierać, czy Ziemia się kręci wokół Słońca, czy odwrotnie, skoro już zostało to zweryfikowane. Opieram się po prostu na nowoczesnych badaniach genetycznych publikowanych przez naukowców w profesjonalnych czasopismach, które nie wskazują na związki, o których piszesz.
Natomiast przyjmuję, że każdy ma prawo wierzyć w to, co chce 🙂
P.S. W kwestii tego, co siedzi w głowie faceta, też się pewnie będziemy różnić 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba nie spieraliśmy się o relacje pomiędzy Słońcem a Ziemią, tylko o to jaki wpływ na psychofizyczny rozwój dziecka mają geny rodziców? Nie wiem czemu zeszłaś na na temat chorób uwarunkowanych genetycznie? Czyżbyśmy się spierali nawet nie wiedząc o co? Jak ja to lubię, jesteś prawdziwą kobietą.
PolubieniePolubienie
Ziemia i Słońce to analogia, albo metafora 🙂 Wykorzystałam ten chwyt literacki, żeby odnieść się do pewnych sporów oczywistych, już rozstrzygniętych przez naukę (płeć rodziców vs. cechy genetyczne dzieci).
Odniosłam się do chorób warunkowanych genetycznie, żeby wykazać, że faktycznie w przypadku niektórych zaburzeń istnieje zależność między „wyposażeniem” genetycznym a płcią rodzica, natomiast takich korelacji nie stwierdza się w przypadku inteligencji, czy większości cech (poza tymi warunkowanymi biologicznie, ale tu również często płeć rodzica, przekazującego predyspozycje do owych cech, nie ma znaczenia).
Ja wiem, o co się spieram (a wszelkie odniesienia wynikają z myślenia dywergencyjnego) 🙂 Czyżbyś natomiast Ty nie wiedział, o co się spierasz i był tym samym prawdziwą kobietą? 😉
PolubieniePolubienie
Trudno byłoby np. hipotezę Guilforda o myśleniu dywergencyjnym zastosować do sedna naszego sporu, ponieważ – jak rozumiem – Ty nadal odnosisz się do dziedziczenia cech, gdy ja nadal do różnic wieku rodziców, a to przecież nie jest „problemem natury otwartej”. Wracając do naszego sporu i upraszczając jego sens można przyjąć, że zdolności prokreacyjne matki maleją z wiekiem, czego nie można powiedzieć o ojcu. Być może to właśnie pcha mężczyzn do zakładania rodziny z młodszą partnerką? Nie wiem dlaczego uważasz, że jest inaczej? Lubię Cię coraz bardziej. 🙂
PolubieniePolubienie
Hipoteza Guilforda nie dotyczy przedmiotu naszego sporu, ale w oparciu o koncepcję różnych typów myślenia wyjaśniam, dlaczego myślę tak jak myślę.
Może faktycznie mamy dwa przedmioty sporu – stąd ten zamęt. Kwestię dziedziczenia cech wyjaśnia nauka, a w sprawie zdolności prokreacyjnych możemy się zgodzić. A czy problem ograniczonych możliwości prokreacyjnych kobiet pcha mężczyzn do wiązania się z młodszymi partnerkami? Myślę, że każdy paradygmat psychologiczny znalazłby inne uzasadnienie 🙂
Miło, że lubisz moje internetowe oblicze 🙂
PolubieniePolubienie
Ja nie twierdziłem, że „… problem ograniczonych możliwości prokreacyjnych kobiet pcha mężczyzn do wiązania się z młodszymi partnerkami …”, to była tylko podpowiedź na Twoją sugestię dotyczącą właśnie „wyposażenia intelektualnego”. Niestety zagadki „syndromu Żabci” już nie rozwiążemy, bo to temat zbyt obszerny jak dla nas. 😉 😀
Przyjmijmy więc, że „Żabcia ma wyglądać”, jak to już ktoś napisał.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ale nudyyyyy. Nic nie rozumie
PolubieniePolubienie
Strasznie smutna historia! Wzruszył mnie los Żabci…
PolubieniePolubienie
Tak podejrzewałam, boja, że masz serce szlachetne i współczujące. Nie natrząsasz się z Żabci, lecz potrafisz pochylić się i łzę uronić nad jej niedolą.
PolubieniePolubienie
Tak sobie myślę… Żabcie powinny być objęte jakimś programem rządowym, np. 100000+ albo nawet więcej?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba więcej, bo co znaczy marne 100000+…? Żabcie też mają prawo do godnego życia, a brak basenu może być naprawdę traumatyczny.
PolubieniePolubienie
Znaczy się, zakładamy fundację?
PolubieniePolubienie
Ja aż taka altruistyczna nie jestem… 🙂 Ale Ty, możesz wspomóc Żabcię – na pewno każde 100 000 jej się przyda. I udowodnisz zarazem, że Twoje współczucie dla jej niedoli nie jest jedynie czczym słowem 🙂
PolubieniePolubienie
Ja, podobnie jak polscy piłkarze, nie muszę już niczego udowadniać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj, wykręcasz się, boja, wykręcasz. A taka Żabcia łka cichutko, bo jej na pensję odźwiernego nie starcza…
PolubieniePolubienie
Wy na prawde chcecie dać kase tej dziewczynie? ja uwarzam że ona jusz durzo dostała.
PolubieniePolubienie
Ja chcem!
PolubieniePolubienie
A ja niechcem
PolubieniePolubienie
Głupota podobno nie boli, więc nie współczuję ciężko przez los pokrzywdzonej. Sama się zastanawiam, jak mogłam żyć bez ogrodnika, odźwiernego, kucharki i sprzątaczki. No, jak ? I w dodatku bez tych tysięcy. A jednak jestem szczęśliwa i jeszcze innym pomagam. Cieszę się życiem, ręce na szczęście mam zdrowe.
Pozdrowienia zasyłam.
PolubieniePolubienie
Wiesz, a ja się zawsze zastanawiałam jak można się czuć swobodnie, kiedy tyle obcych osób kręci się po domu 🙂 Ten odźwierny, kucharka, tudzież reszta, bardziej by mnie unieszczęśliwiali, niż cieszyli 🙂
A bohaterka wpisu – notabene – miała poczucie, że pomagała innym – oddawała swoje firmowe torebki do second handu! 🙂
PolubieniePolubienie
Mam inne określenie na takie „ŻABCIE” – to …. —> ( tu wpisać odpowiednie) ale wg mnie to idiotki robiące z siebie większe kretynki niż są w rzeczywistości I takiej gwiazdeczki nie jestem w stanie niczym usprawiedliwić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takie żabcie na pewno całkowitymi kretynkami nie są 🙂 , skoro umieją się nieźle ustawić, co więcej na jakiś czas omotać, wydawałoby się całkiem sprawnych umysłowo, mężczyzn. Ale może – jak zauważył Andrzej – tu nie głowa rządzi procesem 🙂
PolubieniePolubienie
I wie, co pisze. Wszyscy panowie są amatorami Żabć, choć nie każdego na nie stać 🙂
PolubieniePolubienie
A ja sobie myślę, że nie wszyscy panowie są amatorami Żabć, tak jak nie WSZYSTKIE panie są amatorkami rozchełstanych, owłosionych drwali… 🙂 Nie twórzmy stereotypów 🙂
PolubieniePolubienie
To myślenie i poprawne i szlachetne, ale nieprawdziwe. Mężczyźni już tak mają, że żabcie kochają. Tak ich ukształtowała ewolucja. Chyba 😉
PolubieniePolubienie
Nie chodzi o poprawność, ani szlachetność 🙂
Zapytałam mojego męża – natchniona Twoją sugestią – co sądzi o Żabci, a on tylko stwierdził, że nie dałby rady być z osobą, z którą nie ma o czym pogadać (mój mąż to bezpośredni, nonkonformistyczny facet – nie ściemnia). A ja też wolałabym wychudzonego intelektualistę niż najbardziej umięśnionego, ograniczonego umysłowo drwala. Poza tym nie lubię ociekających potem i wiórami facetów 🙂 Czyżbyśmy oboje byli wybrykami ewolucji? 🙂
PolubieniePolubienie
Ależ nie. Żeby być Żabcią trzeba spełniać pewne warunki 😉 A amatorem Żabć mężczyźni stają się z upływem czasu.
Jeszcze wcale nie tak dawno miałam takie zdanie, jak Ty. Potem miałam okazję zbadać temat empirycznie i to chyba była statystycznie znacząca grupa 🙂 Nie chcę Cię przekonać. Mnie też nikt by nie przekonał. Zwyczajnie opisuję rzeczywistość i to, co o niej wiem.
PolubieniePolubienie
Może mnie ta statystyka nie dotknie… 🙂
PolubieniePolubienie
Urzekła mnie żabia historia ;)Gdyby nie było amatorów na żabcze wdzięki, to i i takich żabć byłoby mniej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Żabcie były, są i będą. Jest popyt, jest podaż. Od wieków. O żabiątka bym się nie martwiła. Mamusia i tatuś nauczą ich czego trzeba i kiedyś zakasują swoich rówieśników z „normalnych” rodzin w przedbiegach. Jaki z tego tego morał? Nie ma morału, bo tu nie o moralność idzie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I w kwestii żabiątek masz stuprocentową rację… 🙂 Dzieci wychowane na kalkulacjach, co się opłaca, a co nie, nie zginą z głodu… A moralność? Nie tęskni się za czymś, czego się nigdy nie miało.
PolubieniePolubienie
A ja tak z obserwacji i zasłyszanych męskich opinii. Mężczyźni chcieliby mieć takie żabcie, ale w zasadzie tak na chwilę, żeby się poseksić, poszpanować przed wszystkimi, a zwłaszcza przed kumplami. Natomiast do życia codziennego zdecydowanie wolą takie najzwyklejsze kobiety, co to mózg mają na swoim miejscu i domem się zajmą odpowiednio i dziećmi.
Szczerze, to współczuję tego typu laskom, życie wbrew pozorom mają ciężkie. Zero ustatkowania się, życiowej stabilizacji, normalnej pracy, czy rodziny. Nie zazdroszczę jej ani trochę i zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że raczej wolę być taka jaka jestem z całym tym swoim bagażem chorób, niż wieść takie płytkie i nieodpowiedzialne życie Żabci.
PolubieniePolubienie
Masz rację, Gabi (Agnieszko:) ), życie tych kobiet to ciągłe staranie się i udowodnianie. Takie związki nie opierają się na miłości, więzi i zaufaniu, ale ciągłym kalkulowaniu, czy się opłaca: mieć tę żonę, mieć tego męża… Ja też się do tego nie nadaję 🙂 Nie umiem być z kimś dla pieniędzy.
PolubieniePolubienie
Ładni zawsze mają lepiej. Tak ukształtowała nas ewolucja. Nie tylko mężczyzn, którzy głupieją na widok różnych żabć. Był taki prezydent USA zwał się Warren Harding. Był najgorszym z prezydentów. Ale dlaczego wygrał? Bo był wysokim, przystojnym brunetem, który dysponował ładnym głosem i ujmującym uśmiechem. Wyborcy i wyborczynie na jego punkcie oszaleli
PolubieniePolubienie
Kennedy też wygrał debatę telewizyjną z Nixonem (który był spocony i nie dał się ucharakteryzować), podczas gdy wcale nie odniósł zwycięstwa u słuchaczy radiowych 🙂 Wygląda, że opakowanie ma większe znaczenie niż wnętrze…
PolubieniePolubienie
Jak widzisz w wielu wypadkach tak. Dlatego ludzie tak dbają o opakowanie, a o wnętrze już niekoniecznie…
PolubieniePolubienie
Smutne… 😦 Bo wnętrze dłużej zachowuje datę ważności…
PolubieniePolubienie
„Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka” – tak mawiają i sporo w tym prawdy. Jeśli ktoś latami funkcjonował w określony sposób, to trudno mu potem choćby wyobrazić sobie, że można inaczej. Zresztą dla każdego z nas obniżenie standardu życia, choćby nieznacznie (z jakiegokolwiek poziomu wyjściowego) jest bolesne.
Nie usprawiedliwiam tej kobiety, ale też i jej nie potępiam. Jest popyt, jest podaż…
PolubieniePolubienie