Powiadają, że życie jest tak długo faktem emocjonalnym, jak długo żyją ludzie, którzy daną osobę znali. A potem to już jest fakt historyczny.
To będzie opowieść o Nikim. Bo ona była Nikim, absolutnie nikim, niegodnym zapamiętania, czy uwagi.
Dziewczyna o byle jakim imieniu, z byle jakiej rodziny, dołów społecznych, głębin, do których nikt o zdrowych zmysłach nie waży się docierać. Śliczna i delikatna jak kwiat. O niebanalnej, efemerycznej urodzie. Nie chochlik, nie nimfa wodna, raczej bezbronna rusałka…
Utalentowana plastycznie. Uczyła się w liceum plastycznym, kiedy spotkała Jego. On był kapryśny, uroczy, inteligentny, z „lepszej” rodziny – nie dającej sobie rady z narcystycznym, drażliwym, artystowsko ukształtowanym potomkiem.
Połączyła ich hera. To nie były czasy dopalaczy, amfetaminy, czy innych „ekstaz”. To były czasy twardej polskiej heroiny, czyli „kompotu” gotowanego w kuchni z kationitu i słomy makowej, zakwaszanego octem.
Heroina zbierała obfite żniwo. Uzależniała, wyniszczała, pozbawiając zębów i gładkiej cery. Ale oni pozostawali młodzi i piękni. Mimo, że popłynęli. Pierwsza, ciemna frakcja, dawała niezłego „kopa”…
Urodziło się im dziecko. Jedno, potem drugie. Wychowywane w mieszkaniu po jego dziadkach, przeistoczonym w melinę, pełną rondli z gotującym się kationitem, raz po raz zalewanym wodą… Gdy zabrakło odczynników do samodzielnej produkcji, musieli szukać narkotyków. Objawy odstawienia heroiny, „głód”, były przerażające… Oboje bali się bycia „na skręcie”, więc żebrali, załatwiali, kradli.
Ktoś podsunął jej strzykawkę, wzięła. Heroina plus bonus: wirus HIV…
Trzecia ciąża. Nadal wyglądała jak niewinne, zaciekawione dziecko. Drobna (jak to przy heroinie), delikatna. Rozmarzone spojrzenie, dziewczyna-kwiat.
Nie wniosła nic do tego świata. Nie dokonała żadnego przełomu, nie zdobyła się na żadne heroiczne, ani altruistyczne czyny. Nie uratowała nikogo, nie wspomogła. Nie zrobiła nic dobrego, ani nie wytworzyła żadnego dobra.
Jej jedynym (wątpliwym) wkładem w dzieje ludzkości była (tymczasowa) „zagwozdka” dla lekarzy, którzy musieli zorganizować poród dla nieodtrutej matki z HIV, rodzącej dziecko już uzależnione od heroiny. Więc: oddział zakaźny, „kosmiczne” kombinezony. I noworodek, któremu od razu podano syntetyczne opiaty. Na świat przyszła żałosna córka narkomanki – dziecko-narkoman. Seropozytywne. Czyli degrengolada i syf.
Ona umarła. Nie przy okazji porodu, nie z powodu AIDS. Złoty strzał.
Dziewczyna o byle jakim imieniu, z byle jakiej rodziny. Nie warta pamięci, czy wspomnienia. Śliczna i delikatna jak kwiat. Zmarnowane życie, kompletnie bez sensu.
Niezwykłe lalki na zdjęciach są autorstwa artystki Mariny Bychkovej.
Szkoda, że po drodze nie spotkała kogoś, kto by jej pomógł. Tylko jak? To naprawdę trudne. Znam taką dziewczynkę – kwiat, jak opisałaś. To dziecko jeszcze, ale pewnie jej życie potoczy się równie nieciekawie. A ja jestem zupełnie bezradna.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czasem nie można komuś pomóc 😦
PolubieniePolubienie
Nie rozumię sama jest sobie winna. Poco brała narkotyki?
PolubieniePolubienie
Najbardziej żal dzieci. One nie miały wyboru.
Lalki piękne.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Żal dzieci, żal dziewczyny…
A te piękne lalki są unikatowe, każda jest jedyna w swoim rodzaju. Cenę też mają „piękną” – od 5000 do 45 000 dolarów 😦
PolubieniePolubienie
Wstrząsająca opowieść, ale chyba tylko dla tych, którzy nie biorą. Tych uzależnionych chyba nie opamięta. Przecież oni z takimi historiami spotykają się na co dzień. Bezsprzecznie jest potrzebna, zakrojona na wielką skalę akcja uświadamiająca, ostrzeżenie dla potencjalnych kandydatów.
Zdobędę się na szczerość – jakoś nie potrafię zdobyć się na empatię w stosunku do tych uzależnionych, którzy nie myślą o wyrwaniu się z nałogu. Popierałem akcję Monaru, ale zabrakło Kotańskiego i jakby znalazła się w cieniu.
A już tak na marginesie, ileż w świecie jest innych uzależnień, może nie tak groźnych w skutkach, ale siejących podobne spustoszenie w naszej świadomości.
Gratulacje za graficzną oprawę tekstu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie miałam zamiaru kreować jakiejś kampanii społecznej, ale w sumie można też to tak potraktować 😉
Bardziej zastanawiało mnie to, że są ludzie (np. chorzy, umierający), którzy walczą o każdy element życia, cieszą się chwilą, chcą przynajmniej przez moment doświadczać, a są i tacy (jak wspomniana wyżej dziewczyna), którzy rozmieniają wszystko na drobne i właściwie mogłoby ich nie być od początku… Od czego zależy subiektywna wartość życia?
A z Kotańskim masz rację. Gdy Monar stracił swoją „twarz”, to właściwie przestał istnieć w świadomości społecznej.
PolubieniePolubienie
Pod koniec lat 70′ ub.w. w „publicznym obiegu” zaistniały narkotyki, początkowo tylko LSD dla tych bogatszych. Jak niektórzy pamiętają w PRL można było trafić do więzienia np. za uchylanie się od pracy, bo ta była obowiązkowa!!! I wtedy, aż do końca lat 80′ narkomanów (wtedy jeszcze nie wiedziano, że tacy są) osadzano razem z przestępcami. Nie znałem przypadku – a wtedy z ramienia wym. sprawiedliwości kontrolowałem ten obszar – aby jakiś narkoman nie wyleczył się błyskawicznie, najwyżej ktoś „nie przetrzymał kuracji”. Prywatnie uważam, że najlepszym, i skutecznym lekarstwem jest „wychowywanie przez pracę” a’la Makarenko.
PolubieniePolubienie
Makarenko wychowywał w kolektywie opierając się na systemie więzi, wspólnym działaniu, celach i pracy. I w sumie na tych zasadach działają ośrodki leczenia narkomanów, przynajmniej te, które mają jakieś efekty. A efekty wyjścia z uzależnienia to – wg WHO – 1 osoba na 10 😦
PolubieniePolubienie
A widzisz jakiś inny sposób wyjścia naprzeciw tym problemom, które opisałaś? No chyba, że miałaś na celu tylko przedstawienie pewnego obszaru. Piszesz:
„… Ona umarła. Nie przy okazji porodu, nie z powodu AIDS. Złoty strzał …”
Może więc dla niektórych chodzi właśnie o ten, tą „Złotą strzałę” (tak się to nazywało za moich czasów).
Tu zresztą ściera się wiele różnych interesów, tych legalnych, i tych ukrytych pod powierzchnią tego naszego szamba. No i, jak zwykle, temat tak obszerny, że nie wiadomo z której strony go ugryźć.
PolubieniePolubienie
Nie widzę. Chyba nikt nie zna stuprocentowo pewnych rozwiązań w w/w kwestiach. Masz rację – problem jest złożony, bo nie chodzi tylko o uzależnienie, ale i czynniki, które działają wcześniej (m.in. patologiczna rodzina) i później (np. formy wsparcia dla osób z HIV)…
PolubieniePolubienie
Lalki przepiękne !!!
Zawsze zastanawiało mnie takie pogrążanie się ludzi w destrukcję, przecież każdy chyba rodzi się z jakimś zaworem bezpieczeństwa? Wiem oczywiście, że to nie takie proste, że uzależnienie, że brak motywacji itd. ale mimo wszystko kiedyś chyba zapaliła się lampka w głowie: Boże, czemu ja to sobie robię? A może takie osoby zostały takiej lampki pozbawione, przez naturę, przez błąd genetyczny, przez pochodzenie? Ale tez nie, bo dotyka to ludzi z różnych sfer,różnego wykształcenia…
Szkoda tego młodego życia i tej urody, za którą niektórzy oddaliby wszystko…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Lalki też mnie urzekają 🙂
Ta destrukcja pewnie bierze się i z wad „układu” na początku, czyli pewnej niedojrzałości, potrzeby stymulacji, niskiej odporności na frustrację, a potem to już równia pochyła – działają mechanizmy, który wygłuszają mechanizmy racjonalnego myślenia. Dochodzi jeszcze do tego uzależnienie fizyczne 😦
PolubieniePolubienie
Bardzo smutna historia, niestety jej scenariusz staje się coraz bardziej nam znany. Od zawsze bałam się wszelkich uzależnień, bo zdawałam sobie sprawę jakie są tego skutki, dlatego starałam się w nic nie wciągać, a wszystkie pokusy czające się wszędzie omijałam szerokim łukiem. Słysząc o uzależnieniu narkotycznym od razu przed oczami pojawia mi się nędzny obraz śmierci i wraka człowieka. Przeraża mnie ta wizja, bo tak na prawdę ten człowiek jest na straconej pozycji. Terapie, przymuszone leczenie, „odtrucie” jest chwilowe, wystarczy stres, problem, małe potknięcie i znów stacza się na dno. Narkoman już do końca NIM pozostanie. Pozwolę sobie przytoczyć link do swojego wpisu, tylko, że na temat alkoholizmu, chociaż jak dla mnie jest to ten sam rodzaj uzależnienia http://gabunia76.crazylife.pl/2016/03/17/jak-pojdziesz-na-dno-to-ja-razem-z-toba/
Niestety czasem na swojej drodze spotyka się nieodpowiednie osoby, które mają wyluzowane podejście do życia, zaczynają wtedy imponować swoim zachowaniem, wciągając przy tym wszystkich zaaferowanych w swój świat uzależnienia, czyli drogi donikąd.
W tej sytuacji znalazła się również Twoja bohaterka, która miała to nieszczęście, że poznała właśnie tego nieodpowiedniego człowieka, który zakręcił ją na maksa, a że w pobliżu nie miała nikogo, kto by ją wsparł i podał pomocna dłoń, zatraciła się w tym uzależnieniu na zawsze. Dla społeczeństwa była tylko kolejną narkomanką, ćpunką, którą trzeba traktować z góry bez żadnych ulg.
Czasem słyszałam, jak mówiono, że rodziców i genów się nie wybiera, w sumie to smutna prawda, bo taki narodzony dzieciak nie ma żadnego wyboru, tylko rodzi się już uzależnione i często też chore. Ono już nie będzie żyło normalnie, ono będzie żyło z piętnem i błędem przeszłości, które zafundowali mu jego rodzice. Może to co teraz napisze wyda Ci się okrutne, ale uważam, że takie uzależnione mocno kobiety powinny być pozbawiane możliwości rodzenia dzieci, bo dlaczego mają one płacić potem tak wysoką cenę?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie jest to okrutne, co piszesz… Zgadzam się, że dla takich osób byłoby lepiej, gdyby nie mogły rodzić dzieci. Dzieci takich matek, niestety, przeważnie nie są odbierane po urodzeniu, tylko często muszą przejść swoje piekło, aby w końcu ktoś je zabrał i się nimi zaopiekował.
PolubieniePolubienie
Dokładnie tak, mało jest rodzin, które chcą wziąć do siebie niemowlaka po matce narkomance i do tego z wirusem HIV. jeżeli pozostaną w placówce, najprawdopodobniej skończą marnie, a jeśli będą mieć szczęście i zostaną przygarnięci (adoptowani) przez jakąś rodzinę, to jest szansa, że uda im się przetrwać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda. Dziecko z HIV to wyzwanie, a do tego świadomość, że matka była narkomanką…
Zobacz, jaka to ironia losu – tyle osób schorowanych walczy, aby ich życie było wartościowe, potrzebne, pełne, a z tego życia – nic nie wynika…
PolubieniePolubienie
Wiesz Damo Kameliowa powiem Ci szczerze, że ja po części znam to uczucie, bo oddałabym wiele za to by pozbyć się przynajmniej części moich dolegliwości, by tylko móc zrzucić z siebie ten ciężar, który mnie przytłacza, ogranicza i utrzymuje w ciągłym strachu o kolejny dzień, co też mi znów przyniesie złego. Nie mogę zrozumieć i pogodzić się z tym, że tak wiele osób igra sobie z losem, nie szanuje zdrowia i potrafi w idiotyczny sposób zmarnować sobie życie. Wielu takich śmiałków spotkałam na swojej drodze. Ja niestety nie miałam prawa wyboru, wszystko zwaliło się na mnie nagle, pozostało mi jedynie zaakceptować i pogodzić się z okrutnym losem, który mnie tak przykro potraktował 😦 Dlatego jak widzę takiego co kusi los, bądź bestialsko targa się na swoje zdrowie i życie, mam ochotę podejść i mocno potrząsać, dopóki ten ktoś nie zrozumie, że ma natychmiast przestać, bo zniszczy siebie bezpowrotnie. Chcę powstrzymać wszystkich, igrających i eksperymentujących z samym sobą, bo oni mają wybór, ja go nie miałam.
PolubieniePolubienie
I masz stuprocentową rację. Nikt tak jak Ty nie jest w stanie docenić wartości życia 🙂
PolubieniePolubienie
No cóż… Niektórzy mają chyba problemy emocjonalne, dlatego sięgają po narkotyki czy alkohol. Miałam przyjaciółkę (niestety już nie żyje), która związała się z narkomanem w latach 80-tych. Miała z nim dziecko, ale związek się rozsypał. Po 20 latach okazało się, że jest chora na HCV (żółtaczka C, na którą nie ma szczepionki). Zmarła po roku leczenia, jej córka wtedy zdawała maturę…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I to jest bez sensu… W sumie nic nie zrobiła – związała się tylko z nieodpowiednim, chorym facetem, prawdopodobnie bez wiedzy o tym, co jej grozi. Szkoda jej i córki…
PolubieniePolubienie
Ludzie sami budują sobie ścieżki, którymi idą. Szkoda, że tak wielu z nich poddaje się złym wpływom.
Kobieta z historii poznała nieodpowiedniego mężczyznę, ale czy można ją za to winić? Miłość przecież nie wybiera…
PolubieniePolubienie
Można ją winić tylko za to, że zmarnowała życie… Z jednej strony każdy ma prawo zrobić z własnym życiem to, co chce, a z drugiej strony szkoda istnieć tak jakby się nigdy nie żyło naprawdę…
P.S. Jak tam sesja? Już „po”? 🙂
PolubieniePolubienie
Tylko że nie zmarnowała tego życia świadomie. Za człowieka w szponach nałogu decyduje nałóg, niestety.
PolubieniePolubienie
To prawda – działają mechanizmy, które zmieniają racjonalny ogląd 😦
PolubieniePolubienie
Maszynę do podróży w czasie można by wynaleźć tylko z tego powodu, by móc złapać kogoś za rękę, w momencie kiedy miałby w z i ą ć po raz pierwszy… 😦
PolubieniePolubienie
W tej sytuacji pewnie maszyną w czasie należałoby przybyć jeszcze wcześniej… Z jakichś powodu jedni sięgają, inni – nie… 😉
PolubieniePolubienie
Ale też jedni mają styczność, a drudzy nie. Ja się osobiście nigdy nie znajdowałam blisko jakiegokolwiek ciężkiego środka. Najbardziej szkodliwe rzeczy obok których stałam to papierosy i marihuana. Papierosy próbowałam, ale w sumie były nudne i kosztowne więc przestałam. A marihuany nie chciałam. Zresztą nie proponowano nawet. Okazja do relatywnie mniej szkodliwej substancji niż wiele innych.. Nie wiem, czy to była taka trudna decyzja.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Okropne te lalki! Aż ciary przechodzą (chociaż upał)…
PolubieniePolubienie
De gustibus non est disputandum 🙂
PolubieniePolubienie
Znałem taką dziewczynę Nikt. U niej tylko zwykły alkohol. Też niziny społeczne, chociaż matka prosta, biedna, ale porządna. Alkohol dziewczynę zabierał systematycznie, aż zmarła przed 30. Co ciekawe jej dwaj bracia nie popłynęli w tym kierunku
PolubieniePolubienie
Wstrząsająca opowieść wspaniale zilustrowana fotografiami niesamowitych lalek. Bardzo realistyczny teledysk Karoliny Czarneckiej dopełnia całości. Niestety takich dziewcząt i takich tragedii jest wiele, za wiele. Widziałam kiedyś stary bardzo reportaż z lat 80-tych o narkomanach, były tam wypowiedzi młodych, bardzo młodych ludzi. Pokazano ruinę w której wegetowali, garnek z „kompotem”, brudne strzykawki, łóżka, a raczej szmaty jakieś w których spali. Ludzie którzy mogli mieć, gdyby los, fatum, nałóg nie zaprzepaścił wszystkiego – całe życie przed sobą. Najstarszy miał chyba 20 lat. Najbardziej wstrząsnęła mną na zakończenie reportażu wypowiedź autora. -Od nakręcenia tego filmu minęło 10 lat, wszyscy jego bohaterowie już nie żyją.
Można mówić, że ich wina, że po co brali, ale… Najczęściej zaczyna się od „zabawy”, chce się zaimponować, podkolorować sobie życie, uciec od czegoś. Nikt z nich nie chce zostać narkomanem, prawda?
PolubieniePolubienie
Nikt świadomie pewnie nie chciał… Podejrzewam, że tak jak napisałaś – zaczyna się od zabawy, apotem traci się kontrolę… i już bywa za późno.
PolubieniePolubienie
Rozdzielając historię od lalek – lalki są zjawiskowe, po prostu nadrealne, olśniewające. Historia…ech…. ponura, niestety wcale nie taka niezwykła czy jakaś niespotykana. A piosenka , która miała być czym miała, stała się dla niektórych młodych osób hymnem, niestety. Jak kiedyś oryginał…
PolubieniePolubienie
Hymnem się stała dla tych, którzy nie rozumieją przenośni… 😦
PolubieniePolubienie
Historia jakich wiele niestety… Szkoda dzieci – całej trójki…
PS: Uzupełnienie tekstu zdjęciami lalek robi piorunujące wrażenie!
PolubieniePolubienie