Prawda jest taka, że nie cierpię rocznic. W życiu nie wyprawiłam żadnych imienin. Zapominam o różnych jubileuszach i pseudo-ważnych datach, więc kompletnie nie przystaję do współczesnej rzeczywistości i kultu miesięcznic :). Jednakże dziś, korzystając z okazji „okrągłej” rocznicy istnienia bloga, pozwolę sobie na parę wynurzeń.
Przygodę z blogiem zaczęłam rok temu, a właściwie z trzema blogami… Ten, dotyczący mojej pasji, jest dość prywatny, ruch na nim niewielki – i tak ma pozostać… Drugi – „branżowy”- powoli przeradza się w portal i cieszę się, że mam na nim prawie dziesiątkę publikujących autorów… Wracając jednak do tego bloga…
Nie wiem, jak to jest u innych – z tym pisaniem… Ja, po prostu, lubię pisać. Udało mi się nawet wydać parę rzeczy i to nie własnym sumptem, w dodatku – za pieniądze, ale nie o tym mowa… Wracając do meritum – chciałam stworzyć przestrzeń, w której mogłabym niesfornie i niepokornie wypowiadać własne myśli. Na tyle niepoprawne politycznie/prywatne/subiektywne, że nie mogę dołączyć do nich własnego nazwiska, nie ryzykując konsekwencji w realnym świecie… Bo w rzeczywistym świecie jestem konkretną osobą, której rola zawodowa i społeczna wymaga, aby wypowiadać się tak, a tak… Oczywiście można by było zaryzykować, ale… czasem skórka nie jest warta wyprawki.
W blogu chciałam mieć prywatną przestrzeń – co zaznaczam zgoła obsesyjnie. W tej przestrzeni nie zamierzam nikogo celowo ranić, ani nękać, ale również nie chcę powstrzymywać się od ekspresji własnych poglądów. W konsekwencji – zdarzyło się tak, że utraciłam paru czytelników… 😦 Czasem z hukiem. Trudno, zabrakło mi woli do potakiwania…
Nudzę… Wracając do kwestii niniejszego bloga może przytoczę parę statystyk:
- w ciągu roku zajrzało do mnie tyle osób, ile (prawie) liczy Aleksandrów Kujawski, albo Gołdap, albo Wolsztyn, albo – tu, uwaga! – połowa Zakopanego! Czyli gdyby wszyscy górale płci męskiej, zamieszkujący Zakopane i okolice, zaniechali wypasania owiec na halach i wpadli na stronę http://www.damakameliowa.com, to właśnie oni odpowiadaliby za statystyki odwiedzin 🙂
- w ciągu roku zaglądał do mnie bez mała cały świat, ale nie łudzę się, że mieszkaniec Kuala Lumpur trafił tu zwabiony lekkością mojej klawiatury… 😦
- najpopularniejsze okazały się wpisy dotyczące panów w czerni (kobiety lubią klasycznie ubranych mężczyzn 🙂 ), czyli księży… [tu sugestia dla osób chcących zarobić na pisaniu bloga: warto tworzyć historie o miłości do księży lub z księżmi; ja, niestety, z własnej rady nie skorzystam, bo na razie nie mam świeżych, autentycznych historii];
- najmniej popularne są wpisy, które według mnie wcale nie są głupie – o próżności autora!
- czas sprawił, że niektóre osoby zagościły u mnie na stałe (Jotko – gorące pozdrowienia dla Ciebie), niektóre często mnie odwiedzają (mam nadzieję, że na stałe), niektóre pojawiają się dość tajemniczo i niepostrzeżenie :). To, co zaskakujące dla mnie, to fakt, iż do moich gości, z biegiem wpisów, czuję autentyczną sympatię… 🙂 a przecież znam ich jedynie z Internetu… Może wyobraźnia dopowiada pożądaną resztę…?
No, dobrze, a gdyby tak bez statystyk…
Zwyczaje 1: ugodowość
Myślę, że blog ze swoimi procesami funkcjonowania, po części odzwierciedla normy i reguły rządzące w realu. Konformizm jest w cenie (bo ludzie podobni do nas są postrzegani jako sympatyczni i bardziej bezpieczni). Natomiast polemika wzbudza nieufność, zaś spór – często prowadzi do zerwania kontaktów…
Ludzie obawiają się sporów postrzegając je w kategoriach ekspresji nienawiści („hejtu”), a nie jako sposób na wyrażenie własnego zdania. Tu się różnię – lubię spory i wszelkiej maści dyskusje i cenię tych, którzy bronią własnego zdania (a przede wszystkim je mają).
Zwyczaje 2: dialogi
Funkcjonując w blogosferze odkrywam swoiste rytuały. Ktoś popełnia wpis, dajmy na to pt. „Czarne jest czarne”. Potem następuje komentarz gościa: „Czarne to nie czerwone”. Gospodarz bloga odpowiada: „Racja, czarne to nie czerwone i nie zielone”. Koniec dyskusji.
Gdy widzę taką wymianę, to czegoś mi brakuje (choć, mówiąc uczciwie, czasami sama bywam jej współautorem). Mam wrażenie, że w takich przypadkach komentarz jest tylko po to, by być. Nic nie wnosi, nic z niego nie wynika, gospodarz bloga nie zachęca do dyskusji, a nawet jak zachęca, to na próżno, bo gość już do tego wpisu nie powraca. A ja lubię wymieniać poglądy i rozmawiać…
Może o to chodzi niektórym blogerom – żeby czytać jak najwięcej blogów i zostawiać jak najwięcej komentarzy? Mam nadzieję, że nie…
Ludzie
Niektórzy w blogosferze są od paru lat. Niektórzy znikają lub milkną. Może mają dosyć? Może coś się stało? Niektórzy zostawiają informacje, inni znikają bez słowa.
Sama znienacka zamilkłam na parę miesięcy… Przyczyny były totalnie prozaiczne: zmieniłam jedną z moich prac. W rezultacie z pracy pół-zadaniowej zaangażowałam się w pracę totalnie zadaniową, co oznacza, iż bywają okresy, kiedy muszę poświęcić gros czasu na zdobywanie środków na „skibkę chleba” (pozdrawiam, Boja), a są okresy, kiedy mam więcej luzu… Tak to już jest…
Pisałam już o tym, iż zaskoczyło mnie, że gdy zniknęłam, to ludzie wyrazili zaniepokojenie… Wcześniej byłam przekonana, że czyjaś obecność lub jej brak nie ma dla reszty znaczenia… Choć z drugiej strony – sama żałuję, że paru ulubionych blogerów zamilkło (nie chcę nikogo wywoływać do odpowiedzi, ale brakuje mi paru kobiet odważnie wyrażających poglądy)… 🙂
Myślę, że blogerska działalność pozwala na kontakt z różnymi osobami. Pewnie niektóre z nich mogłyby być bratnimi duszami i w realu (choć ja jestem mało zaprzyjaźnialna), a niektóre… zaskakują swoją obecnością 🙂
Nie wiem, jak to jest u innych z kojarzeniem „rozmówców”. Ja pamiętam, kto z blogerów pisał o ciężkiej chorobie, kto ma cukrzycę, kto – córkę na medycynie lub syna umiejącego gotować, kto poznał idealnego faceta i kto zrezygnował z kariery, bo się wypalił nadmiernym zaangażowaniem, itd. Czytam to, co ludzie piszą i kojarzę nicki z konkretnymi zdarzeniami, cechami… Jednak jestem w stanie robić to w odniesieniu do dość ograniczonej liczby osób… I zastanawiam się jak to jest z tymi, którzy zaglądają na kilkadzieścia/kilkadziesiąt? blogów dziennie, tam zostawiają komentarze i również do nich zagląda kilkadzieścia osób, czy kojarzą ich wszystkich? A może kunszt dialogu opiera się wtedy na wykorzystaniu myśli zawartej w komentarzu, bez kojarzenia autora, jego preferencji i poglądów?
Tematy
Czasami nachodzi mnie myśl, że zabraknie mi tematów… Myśl irracjonalna, bo w głowie krążą mi już kolejne wątki i pomysły. I z kolei włącza się obawa, że o czymś zapomnę… Ach, ten mój obsesyjny kawałek psyche…
Zabawne jest, gdy ludzie równocześnie, bez porozumienia, poruszają ten sam temat. Rozumiem, że mieszkające ze sobą kobiety, równocześnie mają menstruację, bo to kwestia feromonów, ale podobne wpisy? … Rozwiązanie, że popularnymi tematami mogą być te o wydźwięku „masowym” nie przejdzie mi przez gardło, tzn. klawiaturę…:), bo i po co?…
I to by było na tyle. Do kolejnego posumowania zamierzam przystąpić, gdy wytrwam w blogowej działalności 10 lat… Pod warunkiem, że Internet w naszym państwie będzie jeszcze istniał 🙂
Bardzo dowcipne zestawienie statystyczne 🙂 Mogę tylko dodać do twoich blogowych refleksji, że wielu blogerów, którzy kończą nagle działalność nie postępuje fair wobec czytelników, pół biedy, jeśli wyraźnie dają do zrozumienia: to koniec, żegnajcie… ale jeśli zawieszają pisanie na wiele miesięcy bez uprzedzenia, to jest to dla mnie dziwne. Wiem, że nie ma obowiązku tłumaczenia się itd. Z drugiej strony, gdy liczy ktoś na rozmowę poprzez komentarze, a niektórzy rozmówcy milkną, to szuka następnych blogów, nawiązuje inne kontakty, czasem zdarza sie, że wierni czytelnicy czekają, ale nie zawsze. Wszystko w blogosferze jest ulotne…
Rocznic tez nie obchodzę, nie lubię…
PolubieniePolubienie
Ja nie myślałam „zawieszając” działalność, że pożegnam się na parę miesięcy, liczyłam, że będzie to tydzień, może dwa… W dodatku nie zaglądałam kompletnie na blog w obawie, że odwróci on moją uwagę od tego, co aktualnie ważne. Ale masz rację – zaskoczyło mnie, że ktoś się martwi…
Mam problem z wędrówką po różnych blogach w poszukiwaniu partnerów do rozmów… może po prostu niektórym wcale nie chodzi o rozmowy?…Zresztą ja też nie potrzebuję jakichś wielopiętrowych dysput, ale czasami jest dziwnie jak komunikacja sprowadza się tylko: A do B, B do A… 🙂
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że Internet przetrwa, a Ty, Damo Kameliowa, wytrwasz kolejne 10 lat. Jednak, dla większej pewności, może warto oblać pierwszą rocznicę?
PolubieniePolubienie
Może i warto… 🙂 Mam oblewać z nadzieją na dalsze 9 lat, czy pod hasłem „ale to już było i nie wróci więcej”?
PolubieniePolubienie
A po co dzielić włos na dwoje? Po prostu oblewać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ok, ale jak wpadnę w alkoholizm, to będzie na Ciebie… 🙂
PolubieniePolubienie
Nie musisz oblewać procentowo, a np. pucharem lodów 🙂
PolubieniePolubienie
W sumie fakt 🙂 O pucharku wypełnionym lodami jakoś nie pomyślałam 🙂
PolubieniePolubienie
Ale za lodoholizm to Jotka będzie odpowiadać!
PolubieniePolubienie
Razem pójdziemy na odwyk!
PolubieniePolubienie
Ok. Zgadzam się. To się napijmy, albo zjedzmy 😉
PolubieniePolubienie
Jeżeli ktoś prowadzi bloga w miarę regularnie i często publikuje notki, jego nagłe zniknięcie bez słowa budzi zdziwienie u stałych czytelników. Jedni po reaktywacji bloga wracają, a inni odchodzą na stałe. Blog to w pewnym sensie też hobby i może zabraknąć na niego czasu z powodu obowiązków, albo po prostu ma się dość pisania po kilku latach.
A propos liczby odwiedzanych blogów, dziwią mnie osoby, które mają w zakładkach 20, 30 blogów. Zastanawiam się, czy faktycznie mają czas na ich czytanie i komentowanie, czy zostawiają komentarz tylko po to, żeby napisać cokolwiek. Chyba nie o to w tym chodzi. Dla mnie oprócz wymiany zdań z autorem bloga ma znaczenie także dyskusja między czytelnikami.
PolubieniePolubienie
Pisanie jakichkolwiek komentarzy chyba nie ma sensu…? Bo i po co?
Też chciałabym dyskusji między czytelnikami 🙂 Czasem jednak mam wrażenie, że gdy temat „gorący”, to ludzie boją się wymiany poglądów, a gdy – nudnawy, to nie motywuje ich do wzajemnej dyskusji 🙂
PolubieniePolubienie
Myślę, że niektórzy boją sie nie tyle wymiany poglądów, co oceny tychże przez innych czytelników…
PolubieniePolubienie
Bycie ocenianym faktycznie może być nieprzyjemnym doświadczeniem… Z drugiej strony – każdy ma prawo do generowania własnych ocen i trudno komuś temu zakazać 🙂 Może więc jedyne, co pozostaje, to dystansowanie się od ocen innych – tak jak my obie to robimy w przypadku muzyki Pendereckiego: dopuszczamy myśl, że może to jest i wielka sztuka, a jednocześnie obstajemy przy swoich opiniach na ten temat? 🙂
PolubieniePolubienie
Masz rację, powinno sie bronic swego zdania, swojej opinii. Uważam nawet, że uleganie oczekiwaniom jest obłudne, mam zachwycać sie czymś co nie podoba mi się lub bulwersuje, by przypodobać sie większości?
A co wówczas z szacunkiem do samej siebie?
Chociaż często postępują tak ludzie, którzy pragną za wszelką cenę być akceptowani, ale nie musimy podobać sie wszystkim.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 A z drugiej strony czasem trudno przeciwstawić się opinii większości, a czasami po prostu nie warto… Chyba lekarstwem jest tu rozsądek i rozwaga 🙂
PolubieniePolubienie
Najlepszego na kolejne rocznice 😉
co do historii o księżach…no to…w sumie się nie zdziwiłam 😉
PolubieniePolubienie
A dziękuję… A mnie z kolei zaskoczyło, że romans z księdzem jest przedmiotem takiej ciekawości… Może na zasadzie zakazanego owocu?
PolubieniePolubienie
Na blogu jesteśmy tymi samymi osobami, co w realu. Nick nic nie zmienia. Trwamy przy swoich wartościach, sposobie bycia, postawach mniej lub bardzie konformistycznych. I jak w realu czas weryfikuje „znajomości”. Jedni do siebie pasują, inni nie i nie ma w tym nic złego.
Z pozostawianiem komentarzy nie mam problemu, bo czytam te blogi, które mnie poruszają, interesują. Jasne, że fajnie byłoby podyskutować, ale najczęściej nie mam na to czasu. Co innego czat – siadasz kiedy możesz i na żywo reagujesz.
Pozdrowienia i serdeczności dla autorki 🙂
PolubieniePolubienie
Ja jestem zuupełnie taka sama jak w realu. Zawsze muwie toco mysle i się nie przejmuje bo jestem poprostu szczera. Terz uwarzam jak ty że trzeba zawsze muwić toco się myśli i nie oglondać się na ludzi.,
PolubieniePolubienie
Szarabajko – w niektórych częściach się z Tobą zgadzam, a w niektórych – nie 🙂 System wartości, cechy charakteru są stałe, więc czy w realu, czy w necie pozostają niezmienne. Natomiast uważam, że nie wszystkim wolno być takimi samymi w realu i necie. Np. taki profesor Chazan – niech robi to, za co bierze państwowe pieniądze – czyli leczy ludzi czyniąc to zgodnie z przysięgą Hipokratesa, a swoje poglądy niech wyraża np. na blogu, nie interesują mnie one jako pacjenta. Ważny członek partii również, żeby nie szkodzić partii jako całości, musi trzymać pewną linię nawet, gdy w kwestii ma odrębne zdanie…
I nawzajem – serdeczności 🙂
PolubieniePolubienie
Tam zaraz nie zgadzam się 🙂 Napisałam, że „nick nic nie zmienia”, czyli opisywałam sytuację anonimową. Nie sądzę, żeby pan Chazan miał inne poglądy, niż oficjalne pisząc anonimowo. Są one tak pokrętne i bezduszne, że musi być do nich przekonany, bo inaczej „jak żyć, pani premier, jak żyć” 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Niestety, pan Chazan oficjalnie nie powinien mieć poglądów (lekarz ma leczyć, nie – oceniać, krytykować, osądzać, moralizować, czy nakazywać)… chyba, że zmieni profesję na inną np. kaznodziei… 😉
PolubieniePolubienie
Koniecznie taką rocznicę trzeba uczcić 🙂 Myślę, że spokojnie dopłyniesz do 10 rocznicy niesiona falami natchnienia 🙂
PolubieniePolubienie
A dzięki 🙂 Ale z niesieniem na fali natchnień Ty, jako muza, pewnie lepiej sobie radzisz 🙂
PolubieniePolubienie
baaaardzo podoba mi się ten fragment: „Natomiast polemika wzbudza nieufność, zaś spór – często prowadzi do zerwania kontaktów…
Ludzie obawiają się sporów postrzegając je w kategoriach ekspresji nienawiści („hejtu”), a nie jako sposób na wyrażenie własnego zdania. Tu się różnię – lubię spory i wszelkiej maści dyskusje i cenię tych, którzy bronią własnego zdania (a przede wszystkim je mają)” – sama bardzo sobie cenię wszelkie opinie – również , te nie w zgodzie z moimi – dlatego jeśli ktoś napisze, że jednak dla niego w tym a tym wpisie to jakieś moje fantasmagorie wyssane z palca lub, że zwyczajnie wpis jest ciężkostrawną mieszaniną myśli udających coś ważnego, których to ważność chciałam podkreślić posiłkując się akademickim bełkotem (tak, wiem, zdarza mi się to, niestety ;)) – to ja absolutnie nie mam nic przeciwko. ludzie mający swoje zdanie, potrafiący wyjść z pozycji protekcjonalnej są równie interesujący 😉
lubię pisać, lubię kogoś „trącić” słowem ale nie dlatego, że drzemie we mnie natura hejtera lecz po to, by może autor jednak zastanowił się czy nie ma w tym krzty racji. bo któż, jak nie nasi czytelnicy są zwierciadłem naszych tutejszych „dokonań”? 😉
PolubieniePolubienie
„Trącanie” kogoś może być i inspirujące (gdy ktoś jest na to otwarty), i ryzykowne (gdy ktoś jest wrażliwy na hipotetyczny brak akceptacji :)) Ja trącam z podobnych powodów jak Twoje, poza tym czasami naprawdę chcę poznać podłoże czyjejś opinii, więcej argumentów – stąd „trącanie”… 🙂
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy temat poruszyłaś Damo Kameliowa. Ja bloguję od mniej więcej półtorej roku. Mam chwile zwątpienia, czy moje pisanie ma sens, ale lubię to robić. Nie ukrywam, że cieszę się na każdego nowego czytelnika, a jeszcze bardziej, gdy ten ktoś pozostawi po sobie komentarz. Tak jak Ty, bardzo lubię wszelkie dyskusje, lecz nie zawsze biorę w nich udział, bo albo moja znajomość tematu jest zbyt uboga, albo nie ma zbytnio o czym dyskutować. Najczęściej czytelnicy pozostawiają swój komentarz i już nawet nie wchodzą, by sprawdzić, czy właściciel bloga coś odpisał. Ja zawsze sprawdzam, i gdy mam jeszcze coś do dodania to oczywiście odpisuję. Nie ukrywam też, że odwiedziny innych blogów owocują większą liczbą czytelników. W swoich zakładkach mam faktycznie sporo innych bloggerów (co jakiś czas modyfikuję listę), ale staram się sumiennie wszystkich odwiedzać i pozostawiać po sobie komentarz, i to wcale nie na zasadzie odbębnienia. Faktycznie nie jest łatwo to wszystko ogarnąć, ale póki co daję radę 🙂 Czasem, gdy temat jest dla mnie drażliwy i nie zgadzam się kompletnie z tym co blogger napisał w swoim wpisie staram się nie komentować wcale lub napisać tak bardziej ogólnikowo, bo nie lubię sprawiać przykrości innym. Umiem bronić swojego zdania i czasem, gdy sytuacja tego wymaga, tak właśnie robię 🙂
Polubiłam Twojego bloga i na pewno będę tu stałym gościem, piszesz lekko, potrafisz zaciekawić danym tematem. Poruszasz tematy życia i to lubię najbardziej. Nie przepadam za blogami, które są ściśle ukierunkowane w jednym temacie, czy dziedzinie
Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci wielu lat owocnego blogowania 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki za tyle miłych słów…:) A kwestia reakcji na drażliwy temat pewnie się wiąże z usposobieniem 🙂 Mnie nie sprawia przykrości, gdy ktoś ma zupełnie inne zdanie, co więcej – bardzo mnie ciekawi inny punkt widzenia. Choć – uczciwie mówiąc – denerwuje mnie, gdy za innym punktem widzenia kryje się argumentacja „bo tak”…
PolubieniePolubienie
Rozumiem Cię, też szanuję, gdy ktoś ma odmienne zdanie od mojego, ale już mniej podoba mi się, jak zaczynam wyczuwać w komentarzach nutę złośliwości i chęci wywyższenia się. Moich parę wpisów miało okazję być na głównej stronie Onetu i wtedy właśnie atakowali mnie hejterzy, wręcz linczując za to co napisałam. Nie ukrywam, że przejęłam się tym i sprawiło mi to przykrość, bo to już nie była jakakolwiek konwersacja tylko ocenianie mnie i osąd. No cóż ludzie są jacy są i w każdym stadzie znajdzie się jakaś czarna owieczka.
A wracając jeszcze do anonimowości na blogu, to trochę żałuję, że się tak w pełni odsłoniłam, ponieważ miałabym o wiele więcej historii do napisania, ale wiesz jak to jest, gdy czytają wszyscy, znajomi i rodzina. Teraz się muszę bardziej kontrolować i pilnować, by w swoich wpisach kogoś niechcący nie urazić.
PolubieniePolubienie
Gabi, jednak taka blogerka 🙂 kiedyś napisała „Odsunęłam granice intymności na tyle daleko, że nie pozostaje nic innego jak spróbować upilnować prywatności”… I to zdanie bardzo mnie przekonuje. Moje wpisy też wyglądałyby inaczej, gdyby otoczenie je czytało… Nie mogłabym np. napisać o moim ojcu i jego starzeniu się, a potrzebowałam to wyrzucić z siebie…
PolubieniePolubienie
No i właśnie o to chodzi, ujawniając się i reklamując na FB swojego bloga zamknęłam sobie poniekąd drogę do wyrzucania z siebie tego co mnie zalewa. Ktoś kiedyś zasugerował mi żebym założyła drugiego bloga, który będzie anonimowy i tam będę mogła opisywać to czego nie robię na tym swoim oficjalnym. Zastanawiam się jednak nad tym, z jednej strony to kuszące, ale z drugiej jednak drzemią we mnie obawy, że ktoś kojarząc fakty mnie rozpozna. Hmm … twardy orzech do zgryzienia 🙂
PolubieniePolubienie
Może nikt nie skojarzy… 🙂 Ale chyba każdy sam musi dokonać wyboru, na ile chce i może się ujawniać… Czasem nie chodzi nawet o autora, ale o np. jego rodzinę… Różne są motywy. A jak będziesz mieć anonimowy drugi blog, to i tak pewnie znajdzie liczne rzesze czytelników. Pozdrowionka serdeczne 🙂
PolubieniePolubienie
Dlaczego chcesz tych biednych górali razem z owcami na swój blog ściągnąć, niech dalej wypasają zwierzątka na halach 🙂
Ja w blogowanie wpadłem po uszy, wiem, że za dużo czasu na blogu spędzam i czytając inne blogi, i komentując. Coś ten świat blogów ma w sobie. Można czytać więcej niż 20-30 blogów, mało blogerów pisze bardzo regularnie, a nawet jeżeli, to nie wszystkie wpisy są takie, abym chciał przeczytać, czy zostawić komentarz. Przyzwyczajam się do czytelników, czuję z nimi więź, nawet jeżeli jest ich czasami dużo na blogu, to nie są to już dla mnie obcy ludzie. Zresztą obserwuję coraz więcej inicjatyw blogerskich mających na celu poznanie się w realu 🙂
Z dyskusją w komentarzach jest trochę problem. Trzeba sprawdzić, czy autor bloga odpowiedział na komentarz, który zostawiłem. Ci którzy zainstalowali sobie Disqusa mają powiadomienia przychodzące na maila, ale nawet tam nie toczą się większe dyskusje. Masz rację, że często jest A-B i koniec. Być może komentarze są zbyt zdawkowe? Lub odpowiedzi autora? Nie wiem, nie mam pomysłu…
PolubieniePolubienie
Górale mogą przybyć do mnie bez owiec…:)
Z tym przywiązaniem – jest coś dziwnego. Bo z jednej strony są to obcy ludzie (wiemy o nich tylko tyle, ile sami pokazują), a z drugiej strony faktycznie pojawia się jakaś więź, o której wspominasz. Zastanawiam się na ile ta relacja bazuje na tym, co autentycznie wyczytujemy o drugim człowieku, a na ile nie opiera się na naszych idealizacjach i pobożnych życzeniach dotyczących kogoś…?
PolubieniePolubienie
To trzeba sprawdzić empirycznie, inaczej nie masz szans się przekonać. Ja nie spotkałem wielu blogerów w realu, ale zazwyczaj ci sympatyczni w sieci, byli też sympatyczni na żywo 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach, te empiria… Ale pewnie masz rację 🙂
PolubieniePolubienie
Osobiście nie znoszę komentarzy bez odzewu. Odpuściłam kilka nawet ciekawych blogów, bo skoro drażnią mnie osoby, które prowadzą blogi, bo ignorują innych to po co mam to czytać? To tak jak bym weszła do kogoś do domu i już moje powitanie zostało by zignorowane, nie wspomnę już o dalszym monologu bez reakcji gospodarza. Wg mnie jest to niegrzeczne. Ale blogosfera ma to do siebie, że nic nie trzeba. Więc nie muszę czytać i komentować nawet najciekawszych blogów
PolubieniePolubienie
Ja mam mieszane uczucia na temat braku odzewu. Czasem spodziewam się odpowiedzi i wtedy bywa mi przykro, a czasem chcę już podsumować dyskusję i traktuję milczenie jako akceptację zakończenia rozmowy 🙂 Rozumiem też, że czasami ludzie mogą mieć problem z czasem…
I to prawda, że zaletą blogosfery jest to, że nic nie trzeba 🙂 Fajnie mieć przestrzeń, w której wybór należy do nas 🙂
PolubieniePolubienie
Ale wchodząc na czyjegoś bloga spodziewasz się dyskusji – zresztą komentarz pod postem bez reakcji właściciela bloga jest zwyczajnie niepełny. Takie ja mam odczucia. Są blogi gdzie pod wpisami nie ma ani jednej odpowiedzi właściciela bloga. Jest to dla mnie dziwne…
PolubieniePolubienie
A ja – nie widząc żadnej odpowiedzi właściciela – myślę sobie, że może on chce, aby bez jego udziału toczyła się dyskusja między czytelnikami… Mnie z kolei ktoś kiedyś zarzucił, że za bardzo angażuję się w dyskusję, zamiast ją jedynie „moderować” 🙂 Chyba ludzie mają różne oczekiwania i potrzeby w tym zakresie 🙂
PolubieniePolubienie
Bardziej mi się podoba jak ktoś się „za bardzo angażuje” niż ignoruje komentarze pod swoimi postami
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie
Jeszcze jedno wpadło mi w oko. Chodzi o zdjęcie na górze. Pierwszy z prawej podobny jest do mojej nauczycielki chemii w liceum…
PolubieniePolubienie
Boja, czyżby chemii uczył Cię sam Paul McCartney? To już rozumiem, dlaczego masz tak rozwinięte talenty artystyczne 😉 Tworzysz wiersze, pieśni i hymny, pewnie też potrafisz śpiewać i pląsać? 🙂
PolubieniePolubienie
No nie wypada mi zaprzeczyć…
PolubieniePolubienie
Zwłaszcza tych pląsów jestem ciekawa… 🙂 Pląsasz przy świetle księżyca, czy preferujesz poranną rosę?
PolubieniePolubienie
Kochana, prorokuję długie lata blogowania z powodu łatwości operowania językiem, świetnego pióra, trafności wypowiedzi, dowcipnych i satyrycznych sformułowań, pisarskiego zacięcia, merytoryczności, a przede wszystkim koguciego pazura! Dziewczyno, masz talent i tyle. Dołączam się do świętowania, niedawno też u mnie minął rok jak zaczęłam przygodę z blogiem. Hmm i dylematów mnóstwo…
Serdeczności dla Ciebie.
PolubieniePolubienie
Dzięki serdeczne za tyle pochwał, ale śmiało mogę odpowiedzieć: vice versa. Twoje wpisy zaskakują oryginalnością tematu, łatwością przekazu i merytoryczną precyzją, więc z okazji Twojej rocznicy – życzę Ci dalszego blogowania (a sobie – dalszej przyjemności w postaci czytania). Pozdrowienia 🙂
PolubieniePolubienie
Ciekawe podsumowanie rocznicy. Tym bardziej interesujące dla kogoś tak zielonego niczym szczypiorek w sferze blogowania, jak ja 🙂 Kolejnych rocznic i blogowych kolejnych sukcesów zatem Ci życzę 🙂
PolubieniePolubienie
A dziękuję serdecznie…:)
PolubieniePolubienie